Perspektywa
Demi.
Nick wyszedł ode mnie koło dwudziestejpierwszej. Obejrzeliśmy jeden film i poszedł, a chwile pozniej polozylam się spac. Rano obudziłam się z pozytywnym nastawieniem do tego dnia. Nie przebierając się z piżmy zeszłam do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy kończylam usłyszałam że na górze dzwoni moja komórka, więc pobiegłam szybko odebrać. To była Danielle.
- Cześc Dani, co się dzieje?- zapytałam od razu. Przyjaciółka dawno do mnie nie dzwoniła.
- Hejka Dems, nic się nie dzieje. Chciałam tylko zapytać czy masz plany na dzisiaj.- powiedziała pogodnie, a ja zaczęłam się zastanawiać co takiego może ode mnie chcieć.
- Planowałam posiedzieć w domu, może w ogrodzie.- odparłam siadając na łóżko.- A czemu pytasz?- zainteresowałam się.
- O dwunastej mam przymiarkę sukni ślubnej, a moja mama nie może ze mną pójść, Kevina przecież nie wezmę a jego bracia..- tu zrobiła małą przerwę.-No cóż sama wiesz że nie są za dobrzy w doradzaniu dziewczynom w kwestiach stroju.- zaczęłam się cicho śmiać z tego co powiedziała.
- No nie wiem. Nick całkiem dobrze wybiera kostiumy kąpielowe.- poinformowałam przyjaciółkę śmiejąc się. Usłyszałam że i ona to zaczęła robić.
- Tego nie wiedziałam, ale zapamiętam na przyszłość. To jak? Chciałabyś się ze mną wybrać i mi doradzić?- zapytała. Słyszałam tą nutkę nadziei w jej głosie.
- Pewnie że tak.- zgodziłam się od razu, i tak nie miałam nic lepszego do roboty w zasadzie. Jej suknia jest o wiele ciekawsza niż leżenie cały dzień w ogrodzie, albo nudzenie się w domu.
- Super- ucieszyła się.- To za czterdzieści minut będę u ciebie pod domem i cie zabiore.- poinformowała mnie i się pożegnalyśmy.
Chwila, chwila. Czterdzieści minut? pomyślałam sobie i spojrzałam na zegarek-była dziesiąta czterdzieści. Zerwałam się szybko z łóżka, podeszłam do szafy wyciągnęłam krótkie spodenki, bluzke i czarne trampki. Poszłam do łazienki się ubrać, pomalować i zeszłam na dół. Zdążyłam jeszcze skończyć śniadanie i Danielle zadzwoniła do domofonu. Wpuściłam ją i sama wyszłam z domu.
- Cześć.- przywitałam się z przyjaciółką kiedy wsiadłam do jej auta. Pocałowałyśmy się w policzki.
- Hej, hej.- odpowiedziała i ruszyła. Kiedy wyjechałyśmy na główną ulicę odezwała się znowu.- Dziękuję że ze mną jedziesz.
- No weź przestań. To o wiele ciekawsze niż siedzenie samej w domu, albo ogrodzie.- zapewniłam uśmiechając się.
- No na pewno ciekawsze, ale nie uzgadniałyśmy tego wcześniej i w sumie to nie wiedziałam czy nie będziesz o to zła. No i nie rozmawiałyśmy od czasu twoich urodzin.- zauwazyła. Zapomniałam że miałam urodziny kilka dni temu, nie otworzyłam prezentów..
- Boże! Zapomniałam że zostawiłam cie z tymi wszystkimi gośćmi i prezentami. Danielle tak bardzo cie przepraszam.- było mi strasznie głupio że zapomniałam o czymś takim. Zostawiłam przyjaciółkę z całym problemem.
- Weź przestań, nic się nie stało. Prezenty są u mnie w domu w garażu jakbyś chciała je odebrać i otworzyć, a z resztą nie było problemu. Goście zwinęli się koło trzeciej, więc zabrałam z Kevinem twoje pakunki i też wróciliśmy do domu.- powiedziała lekko się uśmiechając. Całe szczęście że nie było większych kłopotów,bo byłoby mi jeszcze bardziej głupio z tego powodu.
- Dobra, ale w zamian za to że wy pilnowaliście mojej imprezy to ja będę pilnować imprezy na waszym ślubie. - postanowiłam stanowczo.
- Nie ma sprawy, przyda nam się ktoś taki i jestem pewna że Nick ci chętnie dotrzyma towarzystwa.- zgodziła się, a je lekko odetchnęłam. Chciałam jakoś jej to zrekompensować.
- Chętnie się tym zajmę.
Na tym skończyła się nasza rozmowa, no przynajmniej na teraz bo dojechałyśmy do salonu z sukniami ślubnymi. Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do budynku, tam czekała na nas pani o imieniu Rosalinda. Danielle przedstawiła nas sobie i kobieta poszła po suknie mojej przyjaciółki. W tym czasie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na środku na dużej ścianie wisiało wielkie lustro, po jego oby stronach dwa stoliczki z krzesłami. Na reszcie ścian wisiały wieszaki z sukniami ślubnymi, komunijnymi i tymi dla druhien. Wszystko było dokładnie porozdzielanie,zeby nie było bałaganu. Po chwili wrócila Rosalinda z workiem w ręku, dała go przyjaciółce, a ta poszła do przebieralni się przebrać.
-Demi!- zawołała mnie po chwili i poszłam w jej kierunku.
- Co jest?- zapytałam przed drzwiami małego pomieszczenia
- Wejdź tu i pomóż mi zapiąć.- poprosiła i tak właśnie zrobiłam.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Moja przyjaciółka stała pośrodku w pokoju w pięknej białej sukni do ziemi. Sukienka na ramiączkach była wykonana z lekkiego materiału, miejscami miała koronke. Góra do pasa była idealnie dopasowana, a od pasa w dół rozchodziła się jak sukinka księżniczki. Nie była bardzo szeroka, została zaprojektowana i zrobiona tak żeby wszystko idealnie do siebie pasowało i też żeby jednocześnie nie była zbyt wyszukana tylko skromna.
- Co, brzydka?- dziewczyne musiało zaniepokoić to że stałam w miejscu i się na nią gapiłam.
- Żartujesz sobie?! Jest cudowna!!- zaprzeczyłam natychmiast jak usłyszałam jej absurdalne pytanie.-Wyglądasz jak księżniczka! - dodałam szeroko się uśmiechając. Pamiętam jak Danielle kiedyś mi mówiła że chciałaby na swoim ślubie wyglądać jak księżniczka z bajki Disneya.
- Taką miałam nadzieję. Zapniesz mi w końcu tą sukienkę?- poprosila jednocześnie przypominając mi po co w ogóle mnie zawołała.
- Pewnie.- tak zrobiłam, zapięłam jej sukienke i teraz pasowała jeszcze lepiej.
- Dziękuje.- podziękowała mi i wyszłyśmy do głównej sali w salonie, do tego większego lustra.
- Pięknie pani wygląda.- pochwaliła projektantka. Jak się okazało to ona projektowała sukienkę i szyła.
- Nam też się podoba. Myśli pani że potrzeba jeszcze jakichś zmian?- zapytała ją moja przyjaciółka, ale wiedziałam że nic już nie będziemy zmieniać i kupimy ją taką jaka jest.
- Nie, myślę że jes idealnie. Chce pani ją od razu kupić, czy poczekać na narzeczonego?
- Kupuję od razu, on nie może tego zobaczyć przed ślubem.- odpowiedziała jej. Obie z Danielle jesteśmy przesądne i uważamy że pan młody nie może zobaczyć swojej przyszłej żony w sukni przed ślubem, ani samej sukni też nie może zobaczyć.
- Dobrze. W takim razie spakuję ją, jak tylko pani się przebierze.- odparła kobieta, a moja przyajciółka poszła się przebrać. Oczywiście poprosiła mnie żebym pomogła jej z zamkiem, więc deli katnie go rozpięłam. Chwilę później Danielle wróciła z sukienką, a Rosalinda ją zapakowała, zapłaciłyśmy i poszłyśmy do samochodu przedtem żegnając się z kobietą.
- No dobra, to gdzie ją schowasz tak żeby Kevin jej nie znalazł?- zapytałam jak już byłyśmy w samochodzie a pudełko w bagażniku.
- No właśnie tego nie przemyślałam.- przyznała się. Uśmiechnęłam się i wpadłam na genialny pomysł.
- Może chcesz ją zostawić u mnie?- zaproponowałam.
- Mogłabym?- zapytała z nadzieją.
- Pewnie że tak.Gdybyś nie mogła to bym nie zapytała.- zauważyłam znowu lekko się uśmiechając.
- Super, dziękuję ci bardzo Dems.- ulżyło jej. Moja szafa to jedyne miejsce do którego Kevin nie ma wstąpu, więc czemu nie.
- Nie ma sprawy. To jedźmy do mnie i zostawisz ja od razu.- zasugerowałam.
- Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do mnie i do Kevina, zabierzemy twoje prezenty, później pojedziemy do ciebie, zostawie sukienke i przy okazji pomogę ci z ich rozpakowywaniem.
- To jest jeszcze lepszy pomysł. Więc jedziemy do ciebie.- zgodziłam się. Byłyśmy przed ich domem piętnaście minut później, Danielle otworzyła garaż, później bagażnik i zaczęłyśmy przenosić paczki. Nie było ich za dużo, na całe szczęście. Chwile później ruszyłyśmy w strone mojego domu. Na miejscu otworzyłam je bramę żeby mogła wjechać i zaczełyśmy rozpakowywać samochód. Włożyłyśmy wszystko do garażu i zaczełyśmy patrzeć co takiego dostałam. To były różne prezenty. Między innymi dostałam komplet złotej biżuterii w kształcie znaku nieskończoności, bluzkę z kolekcji która widziałam w gazecie z projektami różnych artystów, gitarę elektryczną, pierwsze wydanie mojej ulubionej serii książek Dary Anioła. Do tego ktoś mi dał i nie wiem jak załatwił kopię notatek i nieoficjalną wersję Miasta Kości, no wiecie notatki Cassandry których używała kiedy pisała książkę. No i ostatnią rzeczą jaką wam powiem to była od Danielle i Kevina. Od moich przyjaciół dostałam lot helikopterem nad L.A.o wschodzie słońca.
-Boże. Danielle to jest genialne!- nie mogłam uwierzyć że wpadli na coś takiego.
-Cieszę się, bo ja na to wpadłam a Kevin był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.- uśmiechneła się szeroko a ja ją mocno przytuliłam.
- W życiu bym na taki pomysł nie wpadła.- zauważyłam.
- Ja wpadłam tylko dlatego że w telewizji mignął mi fragment Jonas w L.A.a oni tam lecieli helikopterem.- powiedziała uśmiechnięta.
- I tak genialne.
- No i lot jest dla dwóch osób. Możesz wziąć kogoś wyjątkowaego.- zasugerowała delikatnie, a ja wiedziałam o kim myśli.
- Zobaczymy.- odparłam.- Chcesz coś do picia?- zapytałam po chwili. Danielle spojrzała na zegarek.
- Chętnie.- zgodziła się, więć zabrałyśmy jej sukienkę i zostawiając prezenty w garażu poszłyśmy do domu.
- Sok, kawa, herbata, drink? Może chcesz zostać na noc? Porozmawiałybyśmy sobie i mogłabyś się napić czegoś. Dawno sobie nie rozmawiałyśmy.-zaproponowałam przyjaciółce, bo nie chciało mi się znowu siedzieć samotnie w domu. Dziewczyna zastanowiła się nad moją propozycją i po kilku sekundach usłyszałam odpowiedz.
- Bardzo chętnie, tylko zadzwonie do Kevina.- tak jak powiedziała tak też zrobiła. Wyciągnęła telefon z torebki i zadzwoniła do swojego narzeczonego.- Cześć kochanie, jest taka sprawa.- chwila ciszy.- Demi zaproponowała żebym została u niej na noc.- znowu cisza.- tak wróce rano i zdążymy pojechać na jedenastą do fotografa- cisza- dziękuje, też cie kocham.- rozłączyła się.- Zostaje.- powiedziała do mnie uśmiechnięta.
Jak tak słuchałam z jaką czułością rozmawia z moim przyjacielem, jak on się o wszystko martwi to zatęskniłam za czasami bycia w związku i zastanawiałam się czy ja też kiedyś w końcu będę tak szczęśliwa.
- Fajnie.- też się uśmiechnęłam.
Wzięłam szklanki i zaprosiłam przyjaciółkę do swoijego pokoju gdzie mam alkohol, oczywiście sok też wzięłam z kuchni. Usiadłyśmy na łóżku i zrobiłyśmy po drinku.
- Dawno nie rozmawiałyśmy tak dłużej.- zaczęłam rozmowę
- No właściwie to troche rozmawiałyśmy w twoje urodziny.- zauważyła.
- No taak, ale to było takie nijakie bo musiałyśmy zacząć się przygotowywać do imprezy.
- Racja. To o czym chcesz porozmawiać?- zapytała opierając się o ramę moego łóżka.
- O tobie i o Kevinie. Jest dla ciebie dobry? Martwi się, co? Denerwujesz się ślubem i przygotowaniami?- zadałam tych kilka pytań praktycznie na jednym oddechu co wywołało uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki.
- Dem weź oddech.- ta zrobiłam.- Więc tak, jest dla mnie dobry, jest mega kochany i słodki. Bardzo się o mnie martwi, dzwoni często spytać czy wszystko u mnie dobrze. Czasem mnie tym denerwuje, ale i tak go kocham. I tak, mega się denerwuje ślubem i przygotowaniami. Boję się że coś nie wyjdzie, że coś pójdzie nie tak jak chciałam i nie będzie idealnie.
- Aww, słodki jest. Ale przygotowaniami i ślubem martwić się nie powinnas. Zrobimy wszystko żeby było idealnie. Ty, ja, Kevin, Nicka też zaciągnę do roboty.- zapewniłam przyjaciółkę.
- Dzięki. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Robię co mogę żeby wam się odwdzięczyć za to że nie odeszliście ode mnie po tym jak dowiedzieliście się prawdy o tym co robiłam.- wyznałam nieśmiało.
- Nie musisz się odwdzięczać. Jesteś naszą przyjaciółką, jak moglibyśmy cie zostawić tylko dlatego że miałaś problemy i próbowałaś sobie z nimi radzić na róźne sposoby. Nie powiem że mi się podoba to co robiłaś, ani że nie mam żalu o to wszystko, bo skłamałabym. Ale wciąż jesteś moją przyajciółką i cie kocham. Muszę zaakceptować przeszłość i żyć teraźniejszością. A jeśli znowu będziesz miała problemy będę tu i pomogę. Tak jak wtedy, gdy tego nie mogłam zrobić.- gdy słuchałam tego co mówi pojawiły mi się łzy w oczach. Przytuliłam mocno Danielle i szepnęłam ciche „dziękuję”.
- Nie masz za co dziękować. A teraz opowiadaj co tam u ciebie i Nicka.- poprosiła, kiedy mnie puściła. Zanim zaczęłam zrobiłam nowe drinki.
- No ale nie ma co opowiadać. Nastepnego dnia po moich urodzinach zabrał mnie do domku w lesie, podobno Kevin też tam jeździł..- zaczęłam a przyjaciółka potwierdziła. No i opowiedziałam jej jak było, co się działo po tym jak wróciliśmy z imprezy, o jego wczorajszej wizycie. Później porozmawiałyśmy jeszcze na kilka innych tematów, dałam jej do przecztania wywiad kótry zrobił ze mną Jonathan. Omówiłyśmy jak ma wyglądać jej wesele, kiedy pójdziemy n aprzymiarkę strojów druhny i druha. Oczywiście musi pasować całej naszej trójce, ale Danielle powiedziała że się zajmie terminem. No i tak przegadałyśmy czas do dwudziestej trzeciej, więc postanowiłyśmy obejrzeć komedie komantyczną, później zmęczone stwierdziłyśmy że umyjemy się rano. Dałam przyjaciółce luźną koszulkę, sama założyłam piżame i położyłyśmy się razem do mojego łóżka spać. Danielle oczywiście nastawiła sobie budzić na dziewiątą rano, żeby nie zaspać na spotkanie na które jedzie z narzeczonym. No a ja sama mam jutro pracę, chociaż nie wiem po co mam się spotkać z Jerrym. Zasnęłyśmy tak koło pierwszej w nocy.
Nick wyszedł ode mnie koło dwudziestejpierwszej. Obejrzeliśmy jeden film i poszedł, a chwile pozniej polozylam się spac. Rano obudziłam się z pozytywnym nastawieniem do tego dnia. Nie przebierając się z piżmy zeszłam do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy kończylam usłyszałam że na górze dzwoni moja komórka, więc pobiegłam szybko odebrać. To była Danielle.
- Cześc Dani, co się dzieje?- zapytałam od razu. Przyjaciółka dawno do mnie nie dzwoniła.
- Hejka Dems, nic się nie dzieje. Chciałam tylko zapytać czy masz plany na dzisiaj.- powiedziała pogodnie, a ja zaczęłam się zastanawiać co takiego może ode mnie chcieć.
- Planowałam posiedzieć w domu, może w ogrodzie.- odparłam siadając na łóżko.- A czemu pytasz?- zainteresowałam się.
- O dwunastej mam przymiarkę sukni ślubnej, a moja mama nie może ze mną pójść, Kevina przecież nie wezmę a jego bracia..- tu zrobiła małą przerwę.-No cóż sama wiesz że nie są za dobrzy w doradzaniu dziewczynom w kwestiach stroju.- zaczęłam się cicho śmiać z tego co powiedziała.
- No nie wiem. Nick całkiem dobrze wybiera kostiumy kąpielowe.- poinformowałam przyjaciółkę śmiejąc się. Usłyszałam że i ona to zaczęła robić.
- Tego nie wiedziałam, ale zapamiętam na przyszłość. To jak? Chciałabyś się ze mną wybrać i mi doradzić?- zapytała. Słyszałam tą nutkę nadziei w jej głosie.
- Pewnie że tak.- zgodziłam się od razu, i tak nie miałam nic lepszego do roboty w zasadzie. Jej suknia jest o wiele ciekawsza niż leżenie cały dzień w ogrodzie, albo nudzenie się w domu.
- Super- ucieszyła się.- To za czterdzieści minut będę u ciebie pod domem i cie zabiore.- poinformowała mnie i się pożegnalyśmy.
Chwila, chwila. Czterdzieści minut? pomyślałam sobie i spojrzałam na zegarek-była dziesiąta czterdzieści. Zerwałam się szybko z łóżka, podeszłam do szafy wyciągnęłam krótkie spodenki, bluzke i czarne trampki. Poszłam do łazienki się ubrać, pomalować i zeszłam na dół. Zdążyłam jeszcze skończyć śniadanie i Danielle zadzwoniła do domofonu. Wpuściłam ją i sama wyszłam z domu.
- Cześć.- przywitałam się z przyjaciółką kiedy wsiadłam do jej auta. Pocałowałyśmy się w policzki.
- Hej, hej.- odpowiedziała i ruszyła. Kiedy wyjechałyśmy na główną ulicę odezwała się znowu.- Dziękuję że ze mną jedziesz.
- No weź przestań. To o wiele ciekawsze niż siedzenie samej w domu, albo ogrodzie.- zapewniłam uśmiechając się.
- No na pewno ciekawsze, ale nie uzgadniałyśmy tego wcześniej i w sumie to nie wiedziałam czy nie będziesz o to zła. No i nie rozmawiałyśmy od czasu twoich urodzin.- zauwazyła. Zapomniałam że miałam urodziny kilka dni temu, nie otworzyłam prezentów..
- Boże! Zapomniałam że zostawiłam cie z tymi wszystkimi gośćmi i prezentami. Danielle tak bardzo cie przepraszam.- było mi strasznie głupio że zapomniałam o czymś takim. Zostawiłam przyjaciółkę z całym problemem.
- Weź przestań, nic się nie stało. Prezenty są u mnie w domu w garażu jakbyś chciała je odebrać i otworzyć, a z resztą nie było problemu. Goście zwinęli się koło trzeciej, więc zabrałam z Kevinem twoje pakunki i też wróciliśmy do domu.- powiedziała lekko się uśmiechając. Całe szczęście że nie było większych kłopotów,bo byłoby mi jeszcze bardziej głupio z tego powodu.
- Dobra, ale w zamian za to że wy pilnowaliście mojej imprezy to ja będę pilnować imprezy na waszym ślubie. - postanowiłam stanowczo.
- Nie ma sprawy, przyda nam się ktoś taki i jestem pewna że Nick ci chętnie dotrzyma towarzystwa.- zgodziła się, a je lekko odetchnęłam. Chciałam jakoś jej to zrekompensować.
- Chętnie się tym zajmę.
Na tym skończyła się nasza rozmowa, no przynajmniej na teraz bo dojechałyśmy do salonu z sukniami ślubnymi. Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do budynku, tam czekała na nas pani o imieniu Rosalinda. Danielle przedstawiła nas sobie i kobieta poszła po suknie mojej przyjaciółki. W tym czasie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na środku na dużej ścianie wisiało wielkie lustro, po jego oby stronach dwa stoliczki z krzesłami. Na reszcie ścian wisiały wieszaki z sukniami ślubnymi, komunijnymi i tymi dla druhien. Wszystko było dokładnie porozdzielanie,zeby nie było bałaganu. Po chwili wrócila Rosalinda z workiem w ręku, dała go przyjaciółce, a ta poszła do przebieralni się przebrać.
-Demi!- zawołała mnie po chwili i poszłam w jej kierunku.
- Co jest?- zapytałam przed drzwiami małego pomieszczenia
- Wejdź tu i pomóż mi zapiąć.- poprosiła i tak właśnie zrobiłam.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Moja przyjaciółka stała pośrodku w pokoju w pięknej białej sukni do ziemi. Sukienka na ramiączkach była wykonana z lekkiego materiału, miejscami miała koronke. Góra do pasa była idealnie dopasowana, a od pasa w dół rozchodziła się jak sukinka księżniczki. Nie była bardzo szeroka, została zaprojektowana i zrobiona tak żeby wszystko idealnie do siebie pasowało i też żeby jednocześnie nie była zbyt wyszukana tylko skromna.
- Co, brzydka?- dziewczyne musiało zaniepokoić to że stałam w miejscu i się na nią gapiłam.
- Żartujesz sobie?! Jest cudowna!!- zaprzeczyłam natychmiast jak usłyszałam jej absurdalne pytanie.-Wyglądasz jak księżniczka! - dodałam szeroko się uśmiechając. Pamiętam jak Danielle kiedyś mi mówiła że chciałaby na swoim ślubie wyglądać jak księżniczka z bajki Disneya.
- Taką miałam nadzieję. Zapniesz mi w końcu tą sukienkę?- poprosila jednocześnie przypominając mi po co w ogóle mnie zawołała.
- Pewnie.- tak zrobiłam, zapięłam jej sukienke i teraz pasowała jeszcze lepiej.
- Dziękuje.- podziękowała mi i wyszłyśmy do głównej sali w salonie, do tego większego lustra.
- Pięknie pani wygląda.- pochwaliła projektantka. Jak się okazało to ona projektowała sukienkę i szyła.
- Nam też się podoba. Myśli pani że potrzeba jeszcze jakichś zmian?- zapytała ją moja przyjaciółka, ale wiedziałam że nic już nie będziemy zmieniać i kupimy ją taką jaka jest.
- Nie, myślę że jes idealnie. Chce pani ją od razu kupić, czy poczekać na narzeczonego?
- Kupuję od razu, on nie może tego zobaczyć przed ślubem.- odpowiedziała jej. Obie z Danielle jesteśmy przesądne i uważamy że pan młody nie może zobaczyć swojej przyszłej żony w sukni przed ślubem, ani samej sukni też nie może zobaczyć.
- Dobrze. W takim razie spakuję ją, jak tylko pani się przebierze.- odparła kobieta, a moja przyajciółka poszła się przebrać. Oczywiście poprosiła mnie żebym pomogła jej z zamkiem, więc deli katnie go rozpięłam. Chwilę później Danielle wróciła z sukienką, a Rosalinda ją zapakowała, zapłaciłyśmy i poszłyśmy do samochodu przedtem żegnając się z kobietą.
- No dobra, to gdzie ją schowasz tak żeby Kevin jej nie znalazł?- zapytałam jak już byłyśmy w samochodzie a pudełko w bagażniku.
- No właśnie tego nie przemyślałam.- przyznała się. Uśmiechnęłam się i wpadłam na genialny pomysł.
- Może chcesz ją zostawić u mnie?- zaproponowałam.
- Mogłabym?- zapytała z nadzieją.
- Pewnie że tak.Gdybyś nie mogła to bym nie zapytała.- zauważyłam znowu lekko się uśmiechając.
- Super, dziękuję ci bardzo Dems.- ulżyło jej. Moja szafa to jedyne miejsce do którego Kevin nie ma wstąpu, więc czemu nie.
- Nie ma sprawy. To jedźmy do mnie i zostawisz ja od razu.- zasugerowałam.
- Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do mnie i do Kevina, zabierzemy twoje prezenty, później pojedziemy do ciebie, zostawie sukienke i przy okazji pomogę ci z ich rozpakowywaniem.
- To jest jeszcze lepszy pomysł. Więc jedziemy do ciebie.- zgodziłam się. Byłyśmy przed ich domem piętnaście minut później, Danielle otworzyła garaż, później bagażnik i zaczęłyśmy przenosić paczki. Nie było ich za dużo, na całe szczęście. Chwile później ruszyłyśmy w strone mojego domu. Na miejscu otworzyłam je bramę żeby mogła wjechać i zaczełyśmy rozpakowywać samochód. Włożyłyśmy wszystko do garażu i zaczełyśmy patrzeć co takiego dostałam. To były różne prezenty. Między innymi dostałam komplet złotej biżuterii w kształcie znaku nieskończoności, bluzkę z kolekcji która widziałam w gazecie z projektami różnych artystów, gitarę elektryczną, pierwsze wydanie mojej ulubionej serii książek Dary Anioła. Do tego ktoś mi dał i nie wiem jak załatwił kopię notatek i nieoficjalną wersję Miasta Kości, no wiecie notatki Cassandry których używała kiedy pisała książkę. No i ostatnią rzeczą jaką wam powiem to była od Danielle i Kevina. Od moich przyjaciół dostałam lot helikopterem nad L.A.o wschodzie słońca.
-Boże. Danielle to jest genialne!- nie mogłam uwierzyć że wpadli na coś takiego.
-Cieszę się, bo ja na to wpadłam a Kevin był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.- uśmiechneła się szeroko a ja ją mocno przytuliłam.
- W życiu bym na taki pomysł nie wpadła.- zauważyłam.
- Ja wpadłam tylko dlatego że w telewizji mignął mi fragment Jonas w L.A.a oni tam lecieli helikopterem.- powiedziała uśmiechnięta.
- I tak genialne.
- No i lot jest dla dwóch osób. Możesz wziąć kogoś wyjątkowaego.- zasugerowała delikatnie, a ja wiedziałam o kim myśli.
- Zobaczymy.- odparłam.- Chcesz coś do picia?- zapytałam po chwili. Danielle spojrzała na zegarek.
- Chętnie.- zgodziła się, więć zabrałyśmy jej sukienkę i zostawiając prezenty w garażu poszłyśmy do domu.
- Sok, kawa, herbata, drink? Może chcesz zostać na noc? Porozmawiałybyśmy sobie i mogłabyś się napić czegoś. Dawno sobie nie rozmawiałyśmy.-zaproponowałam przyjaciółce, bo nie chciało mi się znowu siedzieć samotnie w domu. Dziewczyna zastanowiła się nad moją propozycją i po kilku sekundach usłyszałam odpowiedz.
- Bardzo chętnie, tylko zadzwonie do Kevina.- tak jak powiedziała tak też zrobiła. Wyciągnęła telefon z torebki i zadzwoniła do swojego narzeczonego.- Cześć kochanie, jest taka sprawa.- chwila ciszy.- Demi zaproponowała żebym została u niej na noc.- znowu cisza.- tak wróce rano i zdążymy pojechać na jedenastą do fotografa- cisza- dziękuje, też cie kocham.- rozłączyła się.- Zostaje.- powiedziała do mnie uśmiechnięta.
Jak tak słuchałam z jaką czułością rozmawia z moim przyjacielem, jak on się o wszystko martwi to zatęskniłam za czasami bycia w związku i zastanawiałam się czy ja też kiedyś w końcu będę tak szczęśliwa.
- Fajnie.- też się uśmiechnęłam.
Wzięłam szklanki i zaprosiłam przyjaciółkę do swoijego pokoju gdzie mam alkohol, oczywiście sok też wzięłam z kuchni. Usiadłyśmy na łóżku i zrobiłyśmy po drinku.
- Dawno nie rozmawiałyśmy tak dłużej.- zaczęłam rozmowę
- No właściwie to troche rozmawiałyśmy w twoje urodziny.- zauważyła.
- No taak, ale to było takie nijakie bo musiałyśmy zacząć się przygotowywać do imprezy.
- Racja. To o czym chcesz porozmawiać?- zapytała opierając się o ramę moego łóżka.
- O tobie i o Kevinie. Jest dla ciebie dobry? Martwi się, co? Denerwujesz się ślubem i przygotowaniami?- zadałam tych kilka pytań praktycznie na jednym oddechu co wywołało uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki.
- Dem weź oddech.- ta zrobiłam.- Więc tak, jest dla mnie dobry, jest mega kochany i słodki. Bardzo się o mnie martwi, dzwoni często spytać czy wszystko u mnie dobrze. Czasem mnie tym denerwuje, ale i tak go kocham. I tak, mega się denerwuje ślubem i przygotowaniami. Boję się że coś nie wyjdzie, że coś pójdzie nie tak jak chciałam i nie będzie idealnie.
- Aww, słodki jest. Ale przygotowaniami i ślubem martwić się nie powinnas. Zrobimy wszystko żeby było idealnie. Ty, ja, Kevin, Nicka też zaciągnę do roboty.- zapewniłam przyjaciółkę.
- Dzięki. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Robię co mogę żeby wam się odwdzięczyć za to że nie odeszliście ode mnie po tym jak dowiedzieliście się prawdy o tym co robiłam.- wyznałam nieśmiało.
- Nie musisz się odwdzięczać. Jesteś naszą przyjaciółką, jak moglibyśmy cie zostawić tylko dlatego że miałaś problemy i próbowałaś sobie z nimi radzić na róźne sposoby. Nie powiem że mi się podoba to co robiłaś, ani że nie mam żalu o to wszystko, bo skłamałabym. Ale wciąż jesteś moją przyajciółką i cie kocham. Muszę zaakceptować przeszłość i żyć teraźniejszością. A jeśli znowu będziesz miała problemy będę tu i pomogę. Tak jak wtedy, gdy tego nie mogłam zrobić.- gdy słuchałam tego co mówi pojawiły mi się łzy w oczach. Przytuliłam mocno Danielle i szepnęłam ciche „dziękuję”.
- Nie masz za co dziękować. A teraz opowiadaj co tam u ciebie i Nicka.- poprosiła, kiedy mnie puściła. Zanim zaczęłam zrobiłam nowe drinki.
- No ale nie ma co opowiadać. Nastepnego dnia po moich urodzinach zabrał mnie do domku w lesie, podobno Kevin też tam jeździł..- zaczęłam a przyjaciółka potwierdziła. No i opowiedziałam jej jak było, co się działo po tym jak wróciliśmy z imprezy, o jego wczorajszej wizycie. Później porozmawiałyśmy jeszcze na kilka innych tematów, dałam jej do przecztania wywiad kótry zrobił ze mną Jonathan. Omówiłyśmy jak ma wyglądać jej wesele, kiedy pójdziemy n aprzymiarkę strojów druhny i druha. Oczywiście musi pasować całej naszej trójce, ale Danielle powiedziała że się zajmie terminem. No i tak przegadałyśmy czas do dwudziestej trzeciej, więc postanowiłyśmy obejrzeć komedie komantyczną, później zmęczone stwierdziłyśmy że umyjemy się rano. Dałam przyjaciółce luźną koszulkę, sama założyłam piżame i położyłyśmy się razem do mojego łóżka spać. Danielle oczywiście nastawiła sobie budzić na dziewiątą rano, żeby nie zaspać na spotkanie na które jedzie z narzeczonym. No a ja sama mam jutro pracę, chociaż nie wiem po co mam się spotkać z Jerrym. Zasnęłyśmy tak koło pierwszej w nocy.
Podoba się? Mi tak nie bardzo, ale tu chodzi o waszą opinię. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz