poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 13

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadającego do pokoju przez niezasłonięte żaluzje. Rozejżałam się wokół siebie próbując przypomnieć sobie wczorajszą noc. Impreza, Joe, Jonathan, Nick, Danielle i Kevin, taksówka, dom, alkohol i pocałunek z Nickiem. Później tylko przyjemne uczucie rysowania po moim nadgarstku i ciemność. Czyli pamiętałam wszystko, prawda? Odwróciłam głowę w stronę gdzie według mnie powinien leżeć przyjaciel ale nie było go tam. Usiadłam powoli i oczywiście poczułam wielki ból głowy. Alkohol zrobił swoje. Spojrzałam na nocną szafeczkę i zobaczyłam kartkę obok mojego budzika. Poznałam pismo Nicka.

„Demi. Spałaś więc nie chciałem Cie budzić, kiedy wychodziłem koło jedenastej. Pozwoliłem sobie zabrać klucze od Twojego domu i Cie w nim zamknąć abyś była bezpieczna pod moją nieobecność. Mam propozycje i nie możesz mi odmówić. Ubierz się ładnie i bądź gotowa na dziewiętnastą, bo przyjadę po Ciebie i zabiorę w pewne urocze miejsce na naszą drugą pierwszą randkę. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko.
Nick.
P.s. Pewnie boli Cie głowa i jesteś głodna. Zejdź na dół do kuchni, tam czeka niespodzianka.
A i nie martw się, David nakarmiony.”

Przeczytałam karteczkę od przyjaciela i nie było sposobu żebym się nie uśmiechnęła. Podeszłam do klatki mojego zwierzaczka, pogłaskałam za uszkiem i zeszłam na dół. Na blacie w kuchni czekał na mnie przykryty talerzyk z kanapkami, obok niego szklanka z sokiem pomarńczowym i tabletka na ból głowy. Obok tego wszystkiego znalazłam kolejną karteczkę.

„Smaczego. I mam nadzięję że zdążysz na dziewiętnastą.”

Drugi raz napisał o której mam być gotowa, więc pewnie jest w tym jakiś haczyk. Spojrzałam na zegarek wiszący w jadalni i stanęłam zaskoczona. Jest szesnasta! Nick musiał przewidzieć że wstanę późno, dlatego powiedział dwa razy o której mam być gotowa. Szybko połknęłam tabletlkę, popiłam sokiem i zaczęłam jeść kanapki. Najedzona pobiegłam do swojego pokoju z szafy wyciągnęłam czarne spodnie obcisłe lekko poprzecierane spodnie, do tego moją ulubioną zieloną bluzkę na krótkim rękawię. Na ramiona czarną, skórzaną kórtke z ćwiekami, a na stopy wysokie czarne szpilki. To wszystko zabrałam do łazienki, napuściłam sobie wody do wanny, włosy związałam tak aby się nie zmoczyły i poszłam się kąpać. Po jakimś czasie wyszłam, ubrałam się, pomalowałam lekko kredką i tuszem. Postanowiłam że włosy zostawie rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki i stanęłam przed lustrem. Doszłam do wniosku że wyglądam wystarczająco ładnie i zabietając tylko komórkę zeszłam z powrotem do kuchni. Wzięłam jeszcze jedną tabletkę, jabłko i usiadłam w salonie czakając na przyajciela który powinien być u mnie za piętnaście minut. Ogryzek po zjedzonym jabłku zaniosłam do śmietnika i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od domu.
- To ja!- usłyszałam głos przyjaciela. Po chwili też dobiegł do mnie odgłos zamykanych drzwi i wieszania kluczy na haczyku w przedpokoju.
- Cześć Nicky.- podeszłam do niego i pocałowałam w policzek na przywitanie. Przyjrzałam się jego ubraniu. Założył zwykłe czarne spodnie, białą koszulę, czerwony krawat a na to marynarkę od garnituru. Muszę przyznać że wyglądał bardzo seksownie.- Bardzo ładnie wyglądasz.- pochwaliłam lekko przygryzając wargę.
- Ty też Demi wyglądasz bardzo ładnie.- zarumieniłam się na ten komplement.
- To gdzie mnie zabierasz?- zapytałam po chwili, pragnąc zmienić swoje myśli. Oczywiście patrzyłam na swojego przyjaciela i przypomniał mi się nasz wczorajszy „incydent”.
- Niespodzianka.- odpowiedział szeroko się uśmiechając.
- No ej, powiedz mi. Proosze.- uśmiechnąłam się ładnie i wiedziałam że go przekonałam.
- No dobra. Wpadłem na pomysł, że mógłbym cie zabrać na jakąś kolacje. No ale później pomyślałem sobie że przecież wtedy prasa mogłaby nas razem zobaczyć na randce, a ty mogłabyś tego nie chcieć. Poza tym szczerze mówiąc nie bardzo podoba mi się randka z paparazzi na karku, śledzącymi każdy nasz krok. No więc wtedy sobie pomyślałem, że przecież kiedyś moi rodzice kupili domek w lesie niedaleko L.A. Nikt o nim nie wie oprócz mojej rodziny, więc zadzwoniłem do ojca i zapytałem czy mogę go pożyczyć. Nie miał nic przeciwko, więc podjechałem do Kevina po klucze bo on ostatni go używał i pojechałem tam wszystko przygotować.- wyjaśnił.
- Brzmi ciekawie.- przyznałam i uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- W takim razie zapraszam do samochodu.- otworzył mi drzwi i przepuścił w nich.

Po chwili siedzieliśmy w samochodzie i Nick ruszył. W radiu leciała piosenka One Republic- Something I need, uwielbiałam ją, więc sobie cicho śpiewałam. Widziałam tylko jak przyjaciel uśmiecha się lekko, nie skomentował tego, po prostu się uśmiechnął i w ciszy prowadził dalej. Miałam dość ciszy, chociaż nie była niezręczna postanowiłam się odezwać.

- Masz jakieś fajne płyty?- usiadłam bokiem do kierunku jazdy opierając się o drzwi i spojrzałam na Nicka.
- Niee. Ostatnio robiłem porządek w samochodzie i wszystkie wyciągnąłem. Ale mogę ci coś zaśpiewać jeśli chcesz. Niedawno to napisałem- zaproponował.
- Pewnie!- ucieszyłam się. Uwielbiam jak Nick śpiewa. Wyłączyłam radio i czekałam aż zacznie.

I don't know
What went wrong
You lost the key to our song yea
But we had it made for so long
There were nights by your side I would cry cause the flame was gone yea
No words, it hurts
Way too much to speak
Oh oh
It's time for me to break the silence
Cause we've been screaming so loud on the inside
It's time for me to break the silence
I wanna hold you so bad but it ain't right
Cause I can't feel the love is dying

But if you ain't about it girl
And kiss my soul, but you stood there oh
We might not miss this chance
To break the silence

Śpiewał dalej, a ja słuchałam jak zaczarowana.

- Jak się nazywa?- zapytałam cicho kiedy skończył.
- Break the silence.- odpowiedział po chwili i na mnie spojrzał.- Podoba ci się?
- Pewnie! Jest genialna.- odpwiedziałam zgodnie z prawdą, na co zareagował szerokim uśmiechem.
- Cieszę się.

Dalej jechaliśmy w ciszy, ale nie była to już długa podróż ponieważ nagle zjechaliśmy na pole, przejechaliśmy przez las i zatrzymaliśmy się pod pięknym drewanianym domkiem. Niedaleko było jeziorko. Wysiadłam z auta i stanęłam jak wryta.

- Wow.- wyksztusiłam z siebie. Nie było mnie stać na nic więcej, tak piękne było to miejsce.
- Podoba ci się?- zapytał z nadzieją w głosie.
- Pewnie że tak! Jest cudownie.- odpwiedziałam szeroko się uśmiechając. Byłam zaskoczona magią tego miejsca.
- Ciesze się. Wiesz, jeszcze nigdy nie zabrałem tu żadnej dziewczyny.- wyznał szeptem po chwili ciszy. Spojrzałam zaskoczona na przyjaciela.
- Jak to? Nigdy?- zdziwił mnie tym wyznaniem.
- Nigdy. Zawsze miałem wątpliwości co do tego czy jest tą wyjątkową. To miejsce wiąże wiele dobrych wspomnień i nie chciałem żeby po rozstaniu z dziewczyną na myśl przychodziły mi jakieś gorsze.- wyjaśnił. To mnie jeszcze bardziej ździwiło. Przecież mnie tu przywiózł.
- Ale mnie tu przywiozłeś.- powiedziałam mu to samo co pomyślałam i przyjrzałam reakcji chłopaka.
- Tak. Przywiozłem ponieważ jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie będę żałował tego co zrobiłem.- odpowiedział mi całkowicie spokojnie, w ogóle nie poruszony moim pytaniem.
- Nie rozumiem.- naprawdę nie rozumiałam co miał na myśli.
- No jesteś przyjaciółką i tyle. Chodź do środka.- mój przyjaciel wyraźnie chciał zakończyć ten temat, więc nie naciskałam. Zgodziłam się na to aby wejść do środka. Wnętrze domu było w barwach brązu i bieli. Wszystkie meble były idealnie dopasowane wymiarami jak i kolorystyką. Nick pomógł mi ściągnąć kurtkę, a później odwiesił ją na wieszak. Następnie poszliśmy do jadalni. I tam czekała mnie niespodzianka. Światło było na wpół zapalone, stole stały dwa puste talerze, obok nich sztućce oraz kieliszki. Na środku stołu było pusto, no nie licząc dwóch niezapalonych świeczek. Może nie potrafię wam tego opisać, ale naprawdę było bardzo pięknie i romantycznie. Stałam tak i podziwiałam to wszstko dopóki Nick nie złapał mnie delikatnie za rękę i nie zaprowadził do mojego krzeszła. Osunął je jak na prawdziwego dżentlemena przystało pomógł usiąść, przysunął moje krzesło do stołu.
- Poczekaj chwilkę, muszę wszystko dopracować.- poprosił cicho i zaczął się krzątać po kuchni, jadalni i salonie. Wyciągnął z lodówki wino i nalał do kieliszków, później zapalił zapalniczką świeczki stojące na stole, włączył cicho muzykę i w końcu wyciągnął z lodówki jedzenie. Po chwili na stole pojawił się wielki talerz pełen ryżu z warzywami i małymi kawałeczkami piersi z kurczaka, ale to nie był koniec bo podszedł do lodówki i wyciągnął z niej jeszcze jeden talerz. Na tym drugim były krewetki smażone z makaronem. Wszystko wyglądało i pachniało tak pięknie, że miałam ochotę się na to rzucić jak wygłodniałe wilk na ofiarę. Powstrzymałam się jednak i poczekałam aż przyjaciel do mnie dołączy.
- Nie wiedziałem co mógłbym przygotować, ale pomyślałem że dwa dania nam starczą.Naprawdę mam nadzięję że będzie ci smakowało Dem.- wyznał.
- Nicky, to tak pięknie pachni i wygląda że mam ochotę się rzucić na te talerze i wszystko sama zjeść.- wyznałam prawdę, bo wiedziałam że to poprawi humor mojego przyjaciela. I oczywiście tak się stało, uśmiechnął się szeroko i roześmiał.
- W takim razie nakładaj sobiei jedz tyle i ile tylko zmieścisz.- odprał wciąż lekko się śmiejąc. Tak też zrobiłam, nałożyłam sobie cały talerz dwóch dań i zaczęłam jeść mówiąc krótkie smacznegi do przyajciela. Czułam na sobie jego wzrok, a gdy spojrzłałam na przyjaciela zauważyłam że mi się przygląda.
- Co jest? Wybrudziłam się?- zapytałam lekko się wahając czy aby na pewno się nie ubrudziłam jak świnia przy okazji jedzenia.
- Jesteś czyściutka. Patrze się tak, bo bardzo się cieszę że ci smakuje to co sam ugotowałem.- uśmiechał się do mnie tak słodko, że aż sama też to zrobiłam.
- Bardzo smakuje.- poprawiłam go i jadłam dalej co chwilę popijając małymi łyczkami wina.
- No dobra, to teraz zapraszam panią do salonu i tam podam deser.- odezwał się gdy oboje skończyliśmy jeść. Właściwie cały posiłek spędziliśmy w ciszy, no o ile ciszą można nazwać kolację z muzyką w tle. Wstałam ze swojego miejsca i sama poszłam do pokoju obok. Usiadłam na pięknej beżowej kanapie i czekałam na przyajciela. Doszedł do mnie po chwili z dwoma pucharkami lodów waniliowo-truskawkowych z kawałkami czekolady i truskawek położonych na bitej śmietanie. Wyglądało niesamowicie.
- Proszę bardzo.- uśmeichnęliśmy się do siebie i znowu jedliśmy w ciszy. Nie przeszkadzała nam ona. Oboje jesteśmy tapem ludzi którzy wolą siedzieć w ciszy niż rozmawiać na płytkie tematy byle tylko rozmawiać. Gdy zjadłam swoją porcję odstawiłam naczynie na stoliczek orzed nami i spojrzałam na Nicka.
- Co jest Demi?- zapytał po chwili.
- A nic. Chciałam podziękować, że wyciągnąłeś mnie tutaj. Jest naprawdę cudownie.- odpowiedziałam lekko się uśmiechając i spojrzałam prosto w oczy przyjaciela.
- To ja dziękuję że zgodziłaś się ze mną jechać.- też się do mnie uśmiechnął. Usiedliśmy wygodnie i w ciszy patrzeliśmy na siebie.
- Wiesz że dzisiaj jest pełnia?- usłyszałam po chwili pytanie przerywające naszą piękną cisze.
- Nie miałam pojęcia.
- Chcesz zobaczyć ją z mostku?- zaproponował niepewnie, ale spojrzeliśmy sobie w oczy i każde z nas wyczuło w tym drugim niemą prośbe pójścia tam.
- Pewnie.- zgodziłam się i wyszliśmy.
Nick oczywiście dżentlemen założył mi podrodze kurtke na plecy abym nie zmarzła. Poszliśmy spacerkiem, trzymając się za ręke w stronę pomostu. Na miejscu usiedliśmy nadrewnianej podłodzie położyliśmy na plecach tak aby widziec gwiazdy i księżyc.
- Jej, pięknie tu.- wyszeptałam po chwili, ponieważ nie chciałam niszczyć tej cudownej ciszy.
- Zgadza się. Uwielbiam tu patrzeć z niebo. Ten domek jest idealnym miejscem na zrelasowanie się i popatrzenie w niebo.- Nick również szeptał, nie zapominajmy o tym że wciąż trzymał mnie za rękę, tylko że teraz znowu tak samo jak w nocy kreślił znaczki na moim lewym nadgarstku.
- Dlaczego to robisz?- zapytałam nagle.
- Ale co?
- No dlaczego tak często dotykasz moich blizn.- powtórzyłam dokładniej pytanie.
- Lubię czuć, że już jesteś zdrowa. Lubię je bo pokazują jak silna jesteś.- odpowiedział mi, nie przestając tak robić.- Mam przestać?- zapytał po chwili.
-Nie, nie przestawaj. To bardzo przyjemne.- zaprzeczyłam.
Leżeliśmy tak rozmawiając o chmurach i gwiazdach, aż zrobiło nam się chłodno. Wtedy Nick zaproponował powrót do domku.
- Nie wracamy dzisiaj do domów?- zdziwiłam się trochę.
- Nie. Zostajemy tu na noc. Wstawaj.- poprosił i sam to zrobił. Podał mi rękę i pomógł się podnieść z miejsca. Chciałam zejść z pomostu, ale chłopak mnie zatrzymał łapiąc w pasie. Przyciągnął do siebie tak że staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyłam mu prosto w oczy. Było to możliwe tylko dzięki obcasom oczywiście bo jestem niższa od Nicka. Stykaliśmy się nosami i patrzyliśmy w oczy. Chciałam go pocałować, bardzo tego chciałam ale powstrzymałam się i czekałam co zrobi mój przyjaciel. Na reakcje długo czekać nie musiałam ponieważ chwilę później ściągnął jedną ręke z talii i złapał lekko moją twarz. Podniósł minimalnie w górę i delikatnie pocałował moje usta. Owinęłam dłonie wokół jego szyi i oddałam pocałunek, troszkę mocniej. Po chwili nasze ruchy stały się bardziej zachłanne, przysunęłam się bliżej ciała Nicka a ten przytrzymał mnie mocniej w talii i podniósł tak żeby mogła owinąć go nagami w pasie. Podtrzymał mnie żeby nie spadła i dalej calując poszedł powoli w stronę domku. Otworzył drzwi jedną ręką, zamknął kopniakiem i skierował się w stronę jak sądze jego sypialni. Uśmiechnęłam się na tą myśl, jednak wiedziałam że Nicky się do nieczego nie posunie. Byłam spokojna i nie martwiła mnie ta sytuacja. Jedynie mocniej wpiłam się w jego usta lekko się podnosząc wciąż na nim wisząc. Stracił na sekundę równowagę dlatego przycisnął mnie do ściany i poprawił sobie na rękach. Chyba jak każdej dziewczynie spodobalo mi się to co zrobił. Powoli zaczęłam rozwiązywać krawat przyjaciela i rzuciłam go na podłogę. Odunęłam twarz na chwilkę od jego i pocałowałam w kącik usta. Spojrzałam na koszulę i zajęłam się guzikami, a kiedy połowa była rozpięta znowu go pocałowałam w usta. Tym razem dotarliśmy do sypialni, położył mnie na łóżku, jednak nikt z nas nie puścił drugiej osoby. Nick był nade mną a ja dalej rozpinałam jego koszulę, zrzuciłam już z przyjaciela marynarkę a teraz zajmowałam się koszulą która chwilę później także leżała na podłodze. Nick ściągnął mi kurteczke i bluzkę, więc byliśmy praktycznie w tej samej sytuacji. 
Na tym skończyło się nasze randkowe posunięcie. Całowaliśmy się jeszcze chwilkę,ale później tylko ściągnęłam spodnie, założyłam koszulkę chłopaka i wtuleni w siebie położyliśmy się spać.




Sialalala. Podoba mi się sto razy bardziej niż ten co wczoraj napisałam. Wybaczcie mi wczorajszą beznadzieję i mówcie jak wam się podoba to cudo? Bo mi bardzo. No i jest chyba trochę dłuższe, prawda? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz