środa, 26 lutego 2014

Rozdział 18

Perspektywa Nicka.

Wstałem dzisiaj wcześniej, czyli o siódmej rano bo umówiłem się na wywiad. Miał on się zaczął o jedenastej, więc mam dużo czasu. Mógłbym nastawić budzik na późniejszą godzinę, gdyby nie fakt że musiałem się jeszcze dopakować i dojechać na drugi koniec L.A. Najbardziej pewnie ździwi was to z kim mam wywiad, a raczej kto go przeprowadzi. Uwaga, uwaga. Jonathan. Nawet nie wiecie jak bardzo mnie zaskoczył wczorajszym telefonem. Oczwiście nie miałem jego numeru, więc kiedy odebrałem od razu się przedstawił.
- Cześć Nick, tu Jonathan przyjaciel Demi. Pamiętasz mnie może?- zapytał. Jak mógłbym zapomnieć o tym typie, za bardzo wrył mi się w pamięć.
- No pamiętam.- potwierdziałem.- O co chodzi?- nie miałem pojęcia co ten człowiek może ode mnie chcieć.
- Chciełem zapytać czy udzieliłbyś mi wywiadu.- odpowiedział.
- Ja?- ździwił mnie tym. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego że będzie chciał abym udzielił mu wywiadu. Zastanowiłem się chwilę nad tym i zgodziłem się. Co mi szkodzi.
- Dobrze. Kiedy?- od razu zapytałem bo ważna była data.
- Pasuje ci jutro?
- Tak, ale tylko przed południem.- odparłem, mając nadzieję że może jednak się rozmyśli. Czemu? Nie chciałem się zwierzać się przyjacielowi mojej przyjaciółki.
- W takim razie jedenasta, w kawiarni Honey?- zaproponował, a mi to pasowało.
- Dobrze, będę.- zgodziłem się i się pożegnaliśmy.

Po naszej rozmowie zadzwoniła do mnie Demi i zaproponowałem jej wyjazd z nami. Bardzo się ucieszyłem kiedy przyjaciółka się zgodziła. Idealnie się złożyło, że ma dwa tygodnie wolnego. Możemy spędzić je razem we dwoje. Z Joe. No ale brata jakoś przeżyjemy.
Tak więc kiedy się już całkowicie dopakowałem wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. W kuchni spotkałem swojego starszego brata, więc się przywitaliśmy.
- Cześć.- powiedziałem krótko, na co odpowiedział mi jeszcze krótsze „Hej”.- Masz jakieś plany na dzisiaj?- zapytałem z ciekawości. W międzyczasie robiłem sobie kanapki na śniadanie.
- Posiedze w domu, spakuje się i może przejdę na krótki spacer.- odpowiedział przerywając picie kawy. Niespecjanie zdziwił mnie fakt że brat nic jeszcze nie spakował.
- Po co wstałeś tak wcześnie skoro nie jedziesz nigdzie?- chciałbym zauważyć że jest dziewiąta rano, a Joe uwielbia spać. Więc bardzo dziwne jest to że jeszcze nie jest w łóżku.
- Nie mogłem spać.- wyznał patrząc się w kubek. To niecodzienne zjawisko, a ostatnio miało miejsce z tego co mi wiadomo jak dowiedział się że Dems poszła do ośrodka.
- Jak to? Powiedz co się dzieje.- poprosiłem siadając na krześle obok chłopaka i poostawiłem kanapki na stole. Zauważyłem że mój braciszek nic dzisiaj nie jadł więc zrobiłem i dla niego.
- Boję się tej trasy z Demi, martwię się o nią. Ostatnio jak razem byliśmy to skonczyło się wszystko tragicznie.-odpowiwedział i wziął kanapkę do ręki. Podziękował mi za nie oczwiście.
- No dobra, ale teraz jest inaczej. Dems jest zdrowa, nie będzie występować, jedzie tylko po to żeby odpocząć i spędzic trochę czasu ze mną i z tobą.- zauważyłem. Był moment w którym pomyślałem o tym samym ale zrozumiałem że nie powinieniem się martwić.
- No masz racje.- zgodził się ze mną troche pogodniejszy.- To pójdę się położe na trochę poźniej. A ty wychodzisz gdzies?- zapytał po chwili. Zdążyłem zjeść swoje śniadanie.
- Tak o jedenastej mam wywiad.- odpowiedziałem i spojrzałem na zegarek.- I powinieniem już wychodzić. Sprzątnij proszę jak zjesz.- powiedziałem szybko do Joe idąc w kierunku drzwi. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na umówione miejsce. Do kawiarni dotarłem pół godziny przed czasem, więc zamówiłem sobie kawę i zadzwoniłem do przyjaciółki zobaczyć jak jejprzygotowania. Odebrała po kilku sygnałach.
- Cześć Nicky.- uwielbiam kiedy mnie tak nazywa.
- Cześć Dems.- uśmiechnąłem się tak jakby mogła zobaczyć mnie kiedy rozmawiamy przez telefon.
- Co jest?- zapytała lekko zmartwiona.
- Nic się nie dzieje, spokojnie. Chciałem zapytać jak idzie ci pakowanie.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dooobrze.- przeciągała literki więc od razu się domyśliłem że wcale nie jest tak jak mówi.
- Dems mów prawdę.- poprosiłem uśmiechnięty.
- Dobra,. Prawda jest taka że, no w sumie to jeszcze nawet nie zaczęłam się pakować.- wyznała cicho. Kolejny raz tego dnia spotkało mnie zaskoczenie, nie sądziłem że jest u niej tak źle.
- Żartujesz sobie? Za pięć godzin będę z Joe po ciebie.- nie powiem że się troszkę zestersowałem. Jeśli nie zdąży to nie będzie mogła z nami dzisiaj wyjechać.
- No przecież wiem, zrobię to i będę gotowa na czas.- zapewniła mnie. Zacząłem się zastanawiać dlaczego nie zrobiła tego wczoraj, przecież miała wystarczająco dużo czasu. Zapytałem ją o to.
- Właściwie dlaczego nie spakowałaś się wczoraj jak skończyliśmy rozmawiać?- chwila ciszy.
- Chciałam żeby to była niespodzianka, ale powiem ci. Byłam u fryzjera.- wyznała.
- Nie wspominałaś nic o tym że chcesz iść do fryzjera.- zauważyłem.
- A no wiem, ale pojechałam wczoraj do Rafaela i mam nową fryzurę.
- Co zmieniłaś?- zainteresowałem się. Byłem ciekaw co takiego nowego Demi mogła zrobić ze swoimi włosami no i czy będzie mi się podobać ta fryzura?
- Mam prostą grzywkę, podciął mi lekko końcówki i przefarbował na inny kolor.- odpowiedziała wymijająco. Oczywiste było że chce wiedzieć jaki kolor wybrała, ale z niewiadomych powodów nie chciała mi zdradzić tego faktu.
- Na jaki?- zapytałem i chwila trwało zanim usłyszałem odpowiedź.
- Blond.- odpowiedziała krótko. Blond? Demi z blondzie? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, pewnie dlatego że uwielbiałem jej naturalne długie brązowe włosy.
- Jakoś nie moge sobie tego wyobrazić.- wyznałem lekko ponurym głosem. Nie jestem pewien czy spodoba mi się jej nowy look.
- Zobaczysz dzisiaj. Mam nadzieję że wam się spodoba, bo ja go uwielbiam.- wyznała zadowolona, ale było słychać po jej głosie że jest troszke przerażona tym że mogłoby nam się nie spodobać.
- No zobaczymy jak się spotkamy, ale najważniejsze żebyś ty się dobrze w nim czuła.- podsumowałem i zauważyłem że Jonathan wchodzi do kawiarni. Spojrzałem na zegra wiszący na scianie i okazało się że był dziesięć minut przed czasem.- Dem muszę kończyć, do zobaczenia popołudniu.- podszedł do stolika więc słyszał moje słowa.- Spakuj się tylko i nie spóźnij proszę.-dodałem.
- Pewnie, na pewno będę na czas.- zapewniła i się pożegnaliśmy. Odłożyłem telefon na stół i przeniosłem wzrok na blondyna.
- Cześć.- odezwał się pierwszy.
- Cześć.- odpowiedziałem i dopiłem ostatni łyk swojej kawy.
- Dziękuje że się zgodziłeś.- uśmiechnął się do mnie.
- Nie ma sprawy, jesteś przyjacielem Demi więc czemu miałbym się nie zgodzić?- zapytałem przyglądając mu się.
- Poprostu wiem że niechętnie udzielasz wywiadów a ja zadzwoniłem tak znikąd i dlatego dziękuję że się zgodziłeś.- odpowiedział. Naprawdę to doceniał, więc trochę wyzskał w moich oczach.
- Jak już mówiłem jesteś przyajcielem Demi tak samo jak ja. Jeśli bym nie zrobił tego od razu to na pewno wtedy kiedy Dem by się dowiedziała że chciałeś i zaczęłabym mnie namawiać. Więc oszczędziłem nam czasu i nerwów od razu się zgadzając.- wytłumaczyłem.
- Dziękuję jeszcze raz.- zamilkł i zamówił nam kawę kiedy podszedł kelner.- Możemy zacząć?- zapytał kiedy dostaliśmy zamówienie.
- Pewnie.-Zgodziłem się i zauważyłem jak wyciąga dyktafon razem z kartką z pytaniami.
- Cześć, jest tu ze mną Nick Jonas, przyjaciel Demi Lovato.- uśmiechnąłem się kiedy o niej wspominiał.
- Cześć.- przywitałem się.
- Zadam ci kilka pytań.- zapowiedział.- Pierwsze pytanie jakie chciałbym zadać to rzecz która zastanawia twoich fanów. Nagrywasz z braćmi płytę, tak?
- Zgadza się.- potwierdziałem.
- Zdradzisz nam jak się będzie nazywać?
- Five, w skrócie V.- to nie był sekret, ale jak widać potrzebowali oficjalnej informacji.
- Jakie piosenki się znajdą na tym krążku? Sam wszystko komponowałeś?
- Większość tak, ale i moi bracia się do tego przyczynili. Brzmienie trochę się różni od tego co zawsze graliśmy, ale my też się zmieniliśmy. Dorośliśmy i nasza muzyka też dojrzała.-
- Myślę że fani chcieliby poznać chociaż jeden tytuł.- zastanowiłem się i doszedłem do wniosku że nikt nie będzie miał nic przeciwko jeśli powiem jak nazywa się jedna piosenka.
- What do i mean to you.- odparłem krótko i czekałem na następne pytanie.
- Planujesz jakąś trasę koncertową?- chyba nie przygotował się do wywiadu, bo wszędzie dzisiaj pisali o tym że jedziemy dzisiaj z Joe na dwa tygodnie w mini trase.
- No tak. Dzisiaj wyjeżdżam z Joe na dwa tygodnie w mini trasę koncertową.- odpowiedziałem miło.
- To wiemy. A coś poza tym planujesz?- dopytywał.
- Nie.
- Możemy spodziewać się specjalnego gościa na którymś z koncertów?- chyba miał na myśli Demi.
- Nie zaplanowaliśmy występu innych gwiazd.- to się chyba nazywa dyplomatyczna odpowiedź, prawada? Byłem z siebie dumny że udało mi się tak odpowiedzieć.
- Chciałbym zapytać o Demi.- ciekawe że już drugi raz o niej wspomniał.
- Słucham.- byłem ciekaw o co takiego jej „przyjaciel” chce zapytać.
- Widziano ją z Danielle, narzeczoną twojego brata przedwczoraj jak wychodziły z salonu sukień ślubnych.- zaczął.- Wiesz coś o tym?
- Szczerze mówiąc nie wiedziałem że tam były, ale dziewczyny nie spowiadają mi się z każdego ruchu. Jesteśmy przyjaciółmi, a nie swoimi rodzicami.- odpowiedziałem próbując nieco rozluźnić atmosferę. Udało mi się, bo Jonathan zaczął się śmiać.
- No masz rację. Całe szczeście że nie jesteście swoimi rodzicami.- zaczęłiśmy się śmiać.
- Tak.- zgodziłem się lekko przeciągając literki.
- No dobra. Wiele twoich fanek się zastanawia czy masz dziewczynę.
- Nie mam.- to była prawda, nie mam dziewczyny jeszcze.
- Ale masz kogoś na oku?- dopytywał.
- W sumie to tak,ale chciałbym szczegóły zatrzymać dla siebie.- zauważyłem, miałem nadzieję że zrozumie.
- Oczywiście, prywatność musi być.- zrozumiał i chyba coraz bardziej zaczynałem go lubić.
- Zgadza się. Masz jeszcze jakieś pytania?- byłem ciekaw. Spojrzałem na zegraek i była już dwunasta.
- Wiem, że się śpieszysz ale chciałbym zadać ci jeszcze parę pytań.- poprosił.
- Nie ma sprawy, powinieniem zdążyć nawet jeśli posiedzimy tu chwilę dłużej.- zgodziłem się.
- Wczoraj jak przygotowywałem się do wywiadu, przeglądałem tweety i twittery różnych ludzi, waszych fanów i natknąłem się na pewnie zdjecie. Jakaś osoba złączyła dwie fotografie z dwóch różnych sytuacji na których jesteś ty z Demi. Na każdym patrzysz na jej nadgarstki, powiesz dlaczego to robisz?- zagięło mnie to pytanie. Nie wiedziałem że ktoś uwietrznił te momenty i trochę mnie to przeraziło. Faktycznie zawsze patrze na ręce przyjaciółki, lubię dotykać jej blizn ale nigdy nie pomyślałem że ktoś może to zauważyć poza nami samymi.- Nick.- Jonathan mnie pośpieszył. Miał rację, nie wypadało żebym tak długo milczał po pytaniu.
- Zdziwiłeś mnie tym pytaniem.- odparłem i zamilkłem.
- Rozumiem że się go nie spodziewałeś.- dużo wnioskuje z mojego zachowania, chociaż to akurat nie było nic trudnego.
- Tak, kompletnie się nie spodziewałem. Szczerze mówiąc to. Zawsze patrze na nadgarstki Demi że sprawdzić czy wszystko jest dobrze. - odpowiedziałem szczerze.
- Czy to znaczy że nie wierzysz w to że Demi powiedziałaby ci gdyby coś było nie tak? - troche mnie zdenerwował tym pytaniem. Spojrzałem na Jonathana „morderczym” wzrokiem, ale odpowiedziałem.
- Oczywiście że jej wierze i jestem pewien że teraz na pewno powiedziałaby mi gdyby było źle, ale zawsze wolę się upewnić. Na dodatek w momentach kiedy patrze na jej blizny widzę jak silną osobą jest i jak dużą siłę daje swoim fanom i nie tylko. Jestem dumny z tego że mimo tego ile przeszła wciąż potrafi się śmiać i być sobą.
- Wątpiłeś kiedykolwiek w to czy ufa ci bezgranicznie? Przecież gdyby ufała to powiedziałaby o swoim problemie, pozwoliłaby sobie pomóc już dawno.- to było bardzo dobre pytanie.
- Nigdy w to nie wątpiłem. Od zawsze ufam Demi bezgranicznie i wiem że ona mi też i nigdy to się nie zmieniło. Nie powiedziała mi o swoich problemach bo miała swoje powody i to na pewno nie był brak zaufania. Myślę że właśnie wręcz przeciwnie. Martwiła się że straci przyjaciela, bała się mówić o swoich problemach i chciała poradzić sobie z nimi sama. Zanim tak się stało wszyscy zobaczyli zdjęcia z gali, jednak jestem pewien że otworzyłaby się i wyznała sekret w swoim czasie i rozumiem to. Ja także na początku nie chciałem mówić o swojej cukrzycy, musiałem sam uporać się z tym problemem i tą myślą. I dlatego nie mówiłem fanom, a nie dlatego że bałem się że ich stracę bo wiedziałem że nie. Ci którzy mnie kochają, czy lubią nigdy nie odeszli.- byłem pewien swoich słów.
- Dobrze. Chyba nie mam do ciebie więcej pytań, nie chciałbym cie zatrzymywać za długo bo wiem ze się śpieszysz.- przypomniał.
- Zgadza się.
- W takim razie dziekuję ci bardzo za ten wywiad.
- Dziękuję.
Wyłączył dyktafon i schował do swojej torby.
- Naprawdę bardzo ci dziękuję że się zgodziłeś.- znowu zaczął mi dziękować.
- Przestań mi wreszcie dziękować- poprosiłem.- Muszę lecieć, mam nadzieję że nie zrobisz z tym wywiadem jakiegoś zamieszania i wszystko będzie tak jak powiedziałem.- wyraziłem swoją „obawe”.
- Pewnie że tak. Demi by mnie chyba zabiła gdybym zepsuł wywiad jej najlepszego przyjaciela.- zapewnił mnie uśmiechając się.
- Napewno byłaby zła.- zgodziłem się i wstałem.- Do zobaczenia i dzięki za miłą rozmowę.- pożegnaliśmy się i wyszedłem z kawiarni. Na dworzu odetchnąłem świerzym powietrzem później wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu po swoje bagaże.



W zasadzie to całkiem lubię ten rozdział. I możecie oczekiwać że w czasie trasy nastąpi przełom w opowiadaniu. Nie powiem czy zmieni się na dobre czy na złe, ale coś się stanie.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 17

Noc minęła mi bardzo szybko, rano się obudziłyśmy do łazienki pierwsza poszła Danielle, umyła się a ja w tym czasie zrobiłam nam śniadanie. Usmażyłam naleśniki i czekałam aż przyjaciółka zejdzie na dół. W końcu zeszła i zjadłyśmy, pożegnałyśmy się i poszła. Oczywiście podziękowała za wszystko. Kiedy wyszła ode mnie z domu poszłam do pokoju, wzięłam kąpiel, później się ubrałam,pomalowałam i wyszłam do pracy. W studia byłam na dwunastą, windą wjechałam na góre i weszłam do swojego pokoju. Jerry już czekał.
- Cześć Demi.- przywitał się ze mną wstając z kanapy, przytuliliśmy się.
- Cześć. Po co miałam przyjechać skoro nie mam co nagrywać i w sumie czekam aż zaczniemy Xfactora.- zapytałam siadając obok niego. Spojrzałam na swojego menadżera i czekałam na to co powie.
- No tak, w zasadzie to tak. Chciałem tylko uzgodnić szczegóły września. Zaczynasz dziesiątego września nagrywać odcinki. No wiesz, przesłuchania ludzi. Tego dnia musisz być w San Jose, ale tym ja się zajme. Praktycznie za kazdym razem będę przy tobie.- poinformował mnie o planie. Pasował mi.
-Dobra. - zgodziłam się. Fajnie jest mieć przy sobie kogoś znajomego.
-W zasadzie to do tego czasu masz wolne, odpocznij sobie, opal się, wyjedź gdzieś. Nie wiem, wymyśl coś.- poprosił. A ja się zdziwiłam.
- Wolne? Mam dwa tygodnie wolnego?- byłam w szoku. Dawno nie miałam wakacji, no poza ośrodkiem.
- No tak. Kiedyś musisz odpoczywać, poza tym nie mam dla ciebie planów. Koncerty żadne się nie zapowiadają, gale też nie, płyty nie nagrywamy, serialu nie masz. Czyli masz wolne.- podsumował.
- Super!- ucieszyłam się. - Ty też masz wolne, tak?- upewniłam się.
- No w zasadzie to nie, bo miałem pozałatwiać dużo rzeczy.- odpowiedział mi.
- Mowy nie ma, te rzeczy mogą poczekać. Nie będe odpoczywać wiedząc że ty pracujesz bo musisz coś za mnie zrobić.- powiedziałam stanowczo i wpadłam na genialny pomysł.- Co u twojej żony?- zapytałam na wstępie.
- Dobrze, ma od jutra półtorej tygodnia wolnego.- odpowiedział.
- Super.- zadowoliła mnie ta odpowiedź, bo nie musiałam się męczyć zeby miała to wolne.
- Co kombinujesz?- zapytał podejrzliwie.
- Wpadnij do mnie z żoną o szesnastej to się dowiesz.- powiedziałam uśmiechnięta i wstałam.
- Demi mów mi teraz o co chodzi.- poprosił poddenerwowany.
- No dowiesz się później. Przyjedziesz z żoną albo cie zwolnie, daje ci wybór.- zagroziłam. Wiedziałam co wybierze.
- Będziemy.- odparł po chwili.
- Super, w takim razie do zobaczenia później.- pożegnaliśmy się i wyszłam.

Zjechałam windą w dół, weszłam do kawiarni po kawe na wynos i poszłam do samochodu. Kiedy już w nim byłam wyciągnęłam telefon, wzięłam łyka kawy i wybrałam numer Nathaniela. Kim jest Nathaniel? To chłopak który jest rok starszy ode mnie i mieszka w Miami.
- Tak słucham?- odebrał wesoło.
- Cześć Nath.- przywitałam się z chłopakiem.
- Demi, cześć. Dzwonisz w konkretnej sprawie?- zapytał ciekawy.
- Tak. Chciałam poprosić żebyś przygotował mój domek na jutro wieczór. Przyślę do ciebie Jerrego z żoną.- poinformowąłam go.- Jeszcze nic o tym nie wiedzą, ale nie szkodzi. Będą w Miami około tygodnia od jutra, więc jakbyś mógł pomóż im w razie problemów.- poprosiłam.
- Pewnie, nie ma sprawy. Wszystko załatwie.- odparł.
- Dziękuje.- podziękowałam i się rozłączyliśmy.
Wypiłam swoją kawe i dopiero wtedy ruszyłam w kierunku domu. Po drodze zahaczyłam o sklep w którym kupiłam sok, lody i czekolade. Kiedy byłam w domu wszystko włożyłam do lodówki. W salonie przygotowałam trzy szklanki i miseczkę na którą wyłożyłam czekoladę. Później poszłam na górę i zaczęłam szukać szkatułki z kluczami. Znalazłam ją na dnie szuflady ze skarpetkami i wyciągnęłam z niej kluczyk z fioletowym bryloczkiem- kluczyk do domku na plaży w Miami. Miałam godzine do przyjścia mojego menadżera więc włączyłam sobie telewizje. Akurat leciał odcinek Criminal Minds, więc zostawiłam i zaczęła oglądać. Szybko minął mi ten czas z serialem i akurat gdy skończył się odcinek usłyszałam dzwonek do bramy. Otworzyłam i wjechał samochód Jerrego. Wysiadł z niego razem z żoną i podeszli do drzwi, od razu im otworzyłam.
- Cześć Jerry, Jane. Wchodźcie.- zaprosiłam ich i weszli do salonu.
- Po co mieliśmy przyjechać?- zapytała kobieta kiedy nalałam im już soku i się rozsiedli.
- No więc. Pomyślałam sobie, że skoro mam wolne to Jerry też będzie miał wolne.- tu Jane spojrzała zaskoczona na męża, widocznie jeszcze jej nie wspomniał,ale mówiłam dalej.- Ze swoich źrodeł wiem że masz od jutra wolne- tu spojrzałam na kobiete a ta kiwnęła głową że to prawda.-No więc biorąc pod uwagę fakt że oboje macie wolne w tym samym czasie a ja mam wlony domek w Miami to postanowiłam że wyślę was tam na około tygodniowe wakacje.- powiedziałam im o swoim planie i jedynie obserwowałam jak ich oczy robią się wielkie, a na twarzach pojawia się szok. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Zwariowałaś. Nie możemy przyjąć takiego prezentu.- zaprotestował Jerry. Spojrzałam na jego żonę, też było jej głupio się zgadzać na moją propozycję, ale widziałam że z drugiej strony bardzo by chciała tam pojechać.
- Możecie i to zrobicie. Nie każ mi grozić utratą pracy znowu,prosze.- poprosiłam.
- Dobrze. Dziękujemy bardzo Demi że o nas pomyślałaś.- podziękowali oboje mocno mnie przytulając.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Uwielbiam sprawiać ludziom przyjemność.- uśmiechnęłam się i wstałam po kluczyk który leżał na komodzie.
- A więc tak. Nathaniel już wie że przyjedziecie na około tydzień, w razie problemów lub pytań idźcie do niego. Dom będzie przygotowany, lodówka pełna, samochód w garażu. Macie klucz od drzwi- w tym momencie dałam im go i mówiłam dalej.- Macie tam być jutro pod wieczór więc koło południa musicie wylecieć. Nie rezerwowałam wam lotu ale jeśli polecicie liniami Dlight i powiecie że jesteście ode mnie to na pewno będzie miejsce w samolocie, jeśli nie to dzwońcie do mnie i ja to załatwie.- skończyłam mówić a oni tylko kiwali głową że tak zrobią.- No to chyba wszystko.- odparłam po chwili.
- Demi naprawdę bardzo ci dziękujemy.- odezwała Jane.
- Nie ma sprawy. Pakujcie się i koniec gadania.- szczerze mówiąc miałam nadzieję że sobie już pójdą, bo musiałam ustalić swoje wakacje i chciałam to załatwić jeszcze tego dnia.
- Jasne. Powinniśmy już iść.- zadecydował Jerry. Żona się z nim zgodziła, wstali, pożegnali się i wyszli.
Kiedy zamknęłam za nimi drzwi poszłam do swojego pokoju, wzięłam komórkę w rękę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć z kim mogłabym pojechać na wakacje. Danielle i Kavin wciąż przygotowują ślub. Joe.. No cóż z Joe nie pojade z oczywistych powodów, Selena też odpada bo w sumie to nie rozmawiamy. Został mi Nick. Nie mam pewności czy przyjaciel będzie chciał ze mną pojechać, ani czy będzie miał w ogóle wolne dwa tygodnie. Postanowiłam spróbować zapytać i wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sekundach.
- Cześć Demi, co jest?- przywitał się i zapytał na wstępie.
- Hejka. Jesteś zajęty?- od razu przeszłam do konkretów.
- Właśnie skończyłem prace w studiu z Joe. O co chodzi?- zainteresował się.
- No bo. Chciałam zapytać co robisz przez najbliższe dwa tygodnie.- nie wiedziałam jak mam go zapytać czy chce się ze mną gdzieś wybrać. No i została jeszcze sprawa paparazzi, nie wiem jak byśmy im to wytłumaczyli.
- Szczerze mówiąc to miałem dzisiaj do ciebie dzwonić i powiedzieć że jutro wyjeżdżam z Joe w dwutygodniową trasę koncertową.- odpowiedział, a mój humor automatycznie się zepsuł. Mój plan pojechania na wakacje legł w gruzach wraz ze słowami przyjaciela.
- A, no to miłej zabawy.- życzyłam zawiedziona, musiał to wyczuć bo już po chwili się odezwał.
- Czemu pytałaś? Stało się coś?- wypytywał. Chyba wciąż był w studiu, bo po jego stronie panowała idealna cisza.
- No w sumie to chciałam zapytać czy chcesz się ze mną wybrać na wakacje, bo mam dwa tygodnie wolnego.- odparłam i po chwili dodałam.- No ale skoro macie trasę to oczywiste że nie pojedziesz gdzieś ze mną. Nie szkodzi, posiedze sobie w domu.- cisza chwilę trwała, ale w końcu odpowiedział.
- Daj mi chwilę i oddzwonię do ciebie.- poprosił i się rozłączył.
Ciekawe co takiego znowu wymyślił, no ale muszę poczekać aż oddzwoni. Minęło kilka minut, może z dziesięć i poczułam jak wibruje mój telefon, więc odebrałam.
- No?
- Mam propozycje, Joe się zgodził, z resztą nie będzie problemu.- poinformował mnie, ale wciąż nie powiedział o co chodzi.
- Jaką propozycje?- byłam ciekawa co takiego wymyślił i na co miał się zgadzać Joe.
- Mooże.- zaczął przeciągająć literki.- Może chcesz pojechać z nami w trase?- drugą część zdania wypowiedział tak szybko że na początku go nie zrozumiałam, ale po chwili dotarł do mnie sens słów przyjaciela. Zdziwił mnie tą propozycją.
- Że niby ja? Z wami w trasę? Co miałabym tam robić?- zapytałam. Naprawdę mnie to interesowało.
- Nic byś nie musiała robić. Co prawda nie jest to jakiś super odpoczynek bo byśmy jeździli trochę tourbusem, ale w czasie naszych koncertów mogłabyś chodzić na plaże, a kilka nocy i dni które spędzimy w hotelu gdzieś gdzie nie ma plaży też mogłabyś przyjemnie spędzić.- zasugerował. Pomyślałam nad tym co właśnie powiedział Nick i zastanowiło mnie tylko jedno.
- Gdzie będzie dawać koncerty?- zapytałam i usłyszałam jak przyjaciel odkłada telefon, przerzuca jakieś kartki i z powrotem bierze komórkę do ręki,
- San Jose pojutrze czyli w czwartek, San Francisco w piątek wieczorem, później jedziemy do San Diego tam mamy koncert w sobote wieczorem. W niedziele rano lecimy do Miami , koncert gramy w poniedziałek koło południa a pozniej wolne popoludnie i wieczór. We wtorek rano wylatujemy do Nowego Yorku, koncert tam mamy w czwartek. Po NY jedziemy do Bostonu gdzie gramy w sobotę koło południa i później mamy wolne. Tak wygląda najbliższy tydzień, następnego nie znamy dokładnie.- opowiedział cały grafik na najbliższy tydzień a ja zmęczyłam się od samego słuchania. Z drugiej strony mogłabym spędzić czas z Nickiem. No i Joe... Zwiedziłabym kilka miast, odpoczęła na postojach, no i w sumie dawno nie czułam jak to jest być w trasie.
- Co z pieniędzmi? Nie moge latać i jeździć na wasz koszt.- zauważyłam.
- Możesz, przecież zawsze mamy więcej miejsca w tourbusie, samolot jest nasz prywatny, a o hotel się nie martw. Dostaniesz piękny pokój.- Nick próbował mnie uspokoić, ale to nic nie dało.
- Dobrze wiesz że nie lubię jeźdzć na czyjść koszt.
- Wiem. Ale albo jedziesz na takich warunkach, albo siedź w domu i nudź się przez najbliższe dwa tygodnie w domu.- zagroził mi, prawie poważnym tonem. Oczami wyobraźni widziałam jak przerwaca swoimi czekoladowymi oczami. Postanowiłam że się zgodzę, nie miałam nic lepszego do roboty.
- Dobra, zgadzam się.- poinformowałam przyjaciela.
- Tak! Wiedziałem.- ucieszył się. Słyszałam ta radość w jego głosie i w ogóle w reakcji na moje słowa.
- O której mam być jutro gotowa i gdzie?- zapytałam po chwili.
- Przyjedziemy po ciebie do domu o szesnastej.- odpowiedział, a ja się zastanowiłam nad tym czy zdążę jeszcze pójść przed wyjazdem do fryzjera.
- Dobra, będę. Muszę kończyć Nicky, bo nie jestem spakowana.- taka była prawda, musiałam się spakować no i postanowiłam że zadzwonię jeszcze do salonu a z tym muszę się śpieszyć bo zamyka o osiemnastej. No i muszę zauważyć że mamy siedemnastą czterdzieści pięć.
- Pewnie. Spakuj to co najbardziej potrzebujesz.- poprosił i po chwili dodał.- Weź strój który ci kupiłem miesiąc temu.- zaczęłam się śmiać z jego pomysłu.
- Czemu myślisz że chciałabym go założyć publicznie i to jeszcze przy Joe?- zapytałam ciekawa.
- Bo wiem że bardzo ci się podoba, poza tym dobrze w nim wyglądasz.- odpowiedział.- Chociaż muszę przyznać że ten czarny co miałaś na basenie też jest niczego sobie.- dodał, a mnie zapiekły policzki. Zarumieniłam się oczywiście.
- Dobra, kończe to.- postanowiłam. - Do jutra Nicky i pozdrów Joe.- poprosiłam.
- Pewnie, zaraz to zrobię. Do jutra Demi.- rozłączyliśmy się. Wybrałam numer mojego fryzjera i zadzwoniłam mając nadzięję że zdąże jeszcze jutro do niego przyjść. Odebrał po kilku sygnałach.
- Salon Rafael, słucham.
- Cześć Raf, tu Demi.- przedstawiłam się, bo jak widać nie spojrzał na wyświetlacz. Czyli był zajęty.
- O, Demi. Cześć, dawno cie nie słyszałem.- od razu zrobił się milszy kiedy dowiedział się że to ja.
- Tak wiem, ale dzwonie właśnie w konkretnej sprawie.- powiedziałam pogodnie.
- Słucham moją ulubioną klientkę co takiego byś chciała zrobić.- czekał na moją propozycje.
- Blond.- odparłam krótko.
- Blond.- powtórzył.- To jest dobry pomysł, myślę że zrobimy go bez problemu.- dodał po chwili i zapytał kiedy bym chciała wpaść.
- Jutro?- zaproponowałam niepewnie.- Zależy mi na tym żeby robić to jutro do czternastej bo wyjeżdzam.
- Juutroo.- znowu powtórzył lekko przeciągając literki.
- Da się?- zapytałam z nadzieją.
- Jutro nie.- już straciłam nadzieję na to że zmienie kolor włosów na wyjazd, ale wtedy znowu się odezwał.- Jutro nie da rady, ale możesz wpaść jeszcze dzisiaj. Specjalnie posiedze dłużej w pracy.- zaoferował się.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to?- z tego co wiem to dla nikogo jeszcze nie został dłużej w pracy.
- Jasne, dla ciebie wszystko.- odparł wesoło.
- Napewno będę, tylko o której?
- Bądz za godzinkę.- poprosił.
- Załatwione. Do zobaczenia o dziewiętnastej.- potwierdziałam i się rozłączyłam. Ubrałam dłuższe spodnie, kurtkę i poszłam do kuchni po jabłko. Zjadłam je, napiłam się soku i wyszłam z domu. Do salonu Rafaela dojechałam pięć minut przed czasem. Weszłam do budynku, zdjęłam kurtkę i przywitałam chłopaka. Przytuliliśmy się i kazał mi usiąść na krzesło.

- A więc blond, jesteś pewna?- upewnił się, przyglądają mojemu odbiciu w lustrze. Wygladał jakby oceniał czy nie zrobi mi krzywdy tym posunięciem.
- Jestem pewna, o ile stwierdzisz że tak będzie dobrze.- zauważyłam.
- Będzie.- zapewnił mnie.
- W takim razie robimy blond.- zadecydowałam uśmiechnięta.
Poszedł rozmieszać farbę, nałożył mi na włosy rozjaśniacz czy jak to się tam nazywa. Nie bardzo się znam na farbach. Siedziałam tak i rozmawiałam z fryzjerem chyba z trzy godziny aż w końcu zaczął suszyć moje nowe włosy. Wyprostował je dodatkowo, zrobił mi prostą grzywkę, podciął końcówki i pokazał swoje dzieło w całej okazałości.
- Demi, wyglądasz zajebiście w tym kolorze.- podsumował szeroko się uśmiechając. Oceniłam swój wygląd, to jak się czuje jako blondynka i doszłam do wniosku że jest idealnie.
- Tak, jest super.- odwzajemniłam uśmiech i dotknęłam włosów. Były mięciutkie.- Ciekawe jak spodoba się innym- pomyślałam na głos.
- Napewno bardzo.- stwierdził. Zapłaciłam Rafaelowi, jeszcze raz podziękowałam i się pożegnaliśmy. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu, w którym byłam przed północą. Zmęczona nastawiłam sobie budzik na dziewiątą rano, wzięłam szybki prysznic oczywiście nie mocząć włosów i położyłam się spać.


I jak? :D

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 16

Perspektywa Demi.

Nick wyszedł ode mnie koło dwudziestejpierwszej. Obejrzeliśmy jeden film i poszedł, a chwile pozniej polozylam się spac. Rano obudziłam się z pozytywnym nastawieniem do tego dnia. Nie przebierając się z piżmy zeszłam do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy kończylam usłyszałam że na górze dzwoni moja komórka, więc pobiegłam szybko odebrać. To była Danielle.
- Cześc Dani, co się dzieje?- zapytałam od razu. Przyjaciółka dawno do mnie nie dzwoniła.
- Hejka Dems, nic się nie dzieje. Chciałam tylko zapytać czy masz plany na dzisiaj.- powiedziała pogodnie, a ja zaczęłam się zastanawiać co takiego może ode mnie chcieć.
- Planowałam posiedzieć w domu, może w ogrodzie.- odparłam siadając na łóżko.- A czemu pytasz?- zainteresowałam się.
- O dwunastej mam przymiarkę sukni ślubnej, a moja mama nie może ze mną pójść, Kevina przecież nie wezmę a jego bracia..- tu zrobiła małą przerwę.-No cóż sama wiesz że nie są za dobrzy w doradzaniu dziewczynom w kwestiach stroju.- zaczęłam się cicho śmiać z tego co powiedziała.
- No nie wiem. Nick całkiem dobrze wybiera kostiumy kąpielowe.- poinformowałam przyjaciółkę śmiejąc się. Usłyszałam że i ona to zaczęła robić.
- Tego nie wiedziałam, ale zapamiętam na przyszłość. To jak? Chciałabyś się ze mną wybrać i mi doradzić?- zapytała. Słyszałam tą nutkę nadziei w jej głosie.
- Pewnie że tak.- zgodziłam się od razu, i tak nie miałam nic lepszego do roboty w zasadzie. Jej suknia jest o wiele ciekawsza niż leżenie cały dzień w ogrodzie, albo nudzenie się w domu.
- Super- ucieszyła się.- To za czterdzieści minut będę u ciebie pod domem i cie zabiore.- poinformowała mnie i się pożegnalyśmy.
Chwila, chwila. Czterdzieści minut? pomyślałam sobie i spojrzałam na zegarek-była dziesiąta czterdzieści. Zerwałam się szybko z łóżka, podeszłam do szafy wyciągnęłam krótkie spodenki, bluzke i czarne trampki. Poszłam do łazienki się ubrać, pomalować i zeszłam na dół. Zdążyłam jeszcze skończyć śniadanie i Danielle zadzwoniła do domofonu. Wpuściłam ją i sama wyszłam z domu.
- Cześć.- przywitałam się z przyjaciółką kiedy wsiadłam do jej auta. Pocałowałyśmy się w policzki.
- Hej, hej.- odpowiedziała i ruszyła. Kiedy wyjechałyśmy na główną ulicę odezwała się znowu.- Dziękuję że ze mną jedziesz.
- No weź przestań. To o wiele ciekawsze niż siedzenie samej w domu, albo ogrodzie.- zapewniłam uśmiechając się.
- No na pewno ciekawsze, ale nie uzgadniałyśmy tego wcześniej i w sumie to nie wiedziałam czy nie będziesz o to zła. No i nie rozmawiałyśmy od czasu twoich urodzin.- zauwazyła. Zapomniałam że miałam urodziny kilka dni temu, nie otworzyłam prezentów..
- Boże! Zapomniałam że zostawiłam cie z tymi wszystkimi gośćmi i prezentami. Danielle tak bardzo cie przepraszam.- było mi strasznie głupio że zapomniałam o czymś takim. Zostawiłam przyjaciółkę z całym problemem.
- Weź przestań, nic się nie stało. Prezenty są u mnie w domu w garażu jakbyś chciała je odebrać i otworzyć, a z resztą nie było problemu. Goście zwinęli się koło trzeciej, więc zabrałam z Kevinem twoje pakunki i też wróciliśmy do domu.- powiedziała lekko się uśmiechając. Całe szczęście że nie było większych kłopotów,bo byłoby mi jeszcze bardziej głupio z tego powodu.
- Dobra, ale w zamian za to że wy pilnowaliście mojej imprezy to ja będę pilnować imprezy na waszym ślubie. - postanowiłam stanowczo.
- Nie ma sprawy, przyda nam się ktoś taki i jestem pewna że Nick ci chętnie dotrzyma towarzystwa.- zgodziła się, a je lekko odetchnęłam. Chciałam jakoś jej to zrekompensować.
- Chętnie się tym zajmę.

Na tym skończyła się nasza rozmowa, no przynajmniej na teraz bo dojechałyśmy do salonu z sukniami ślubnymi. Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do budynku, tam czekała na nas pani o imieniu Rosalinda. Danielle przedstawiła nas sobie i kobieta poszła po suknie mojej przyjaciółki. W tym czasie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na środku na dużej ścianie wisiało wielkie lustro, po jego oby stronach dwa stoliczki z krzesłami. Na reszcie ścian wisiały wieszaki z sukniami ślubnymi, komunijnymi i tymi dla druhien. Wszystko było dokładnie porozdzielanie,zeby nie było bałaganu. Po chwili wrócila Rosalinda z workiem w ręku, dała go przyjaciółce, a ta poszła do przebieralni się przebrać.
-Demi!- zawołała mnie po chwili i poszłam w jej kierunku.
- Co jest?- zapytałam przed drzwiami małego pomieszczenia
- Wejdź tu i pomóż mi zapiąć.- poprosiła i tak właśnie zrobiłam.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Moja przyjaciółka stała pośrodku w pokoju w pięknej białej sukni do ziemi. Sukienka na ramiączkach była wykonana z lekkiego materiału, miejscami miała koronke. Góra do pasa była idealnie dopasowana, a od pasa w dół rozchodziła się jak sukinka księżniczki. Nie była bardzo szeroka, została zaprojektowana i zrobiona tak żeby wszystko idealnie do siebie pasowało i też żeby jednocześnie nie była zbyt wyszukana tylko skromna.
- Co, brzydka?- dziewczyne musiało zaniepokoić to że stałam w miejscu i się na nią gapiłam.
- Żartujesz sobie?! Jest cudowna!!- zaprzeczyłam natychmiast jak usłyszałam jej absurdalne pytanie.-Wyglądasz jak księżniczka! - dodałam szeroko się uśmiechając. Pamiętam jak Danielle kiedyś mi mówiła że chciałaby na swoim ślubie wyglądać jak księżniczka z bajki Disneya.
- Taką miałam nadzieję. Zapniesz mi w końcu tą sukienkę?- poprosila jednocześnie przypominając mi po co w ogóle mnie zawołała.
- Pewnie.- tak zrobiłam, zapięłam jej sukienke i teraz pasowała jeszcze lepiej.
- Dziękuje.- podziękowała mi i wyszłyśmy do głównej sali w salonie, do tego większego lustra.
- Pięknie pani wygląda.- pochwaliła projektantka. Jak się okazało to ona projektowała sukienkę i szyła.
- Nam też się podoba. Myśli pani że potrzeba jeszcze jakichś zmian?- zapytała ją moja przyjaciółka, ale wiedziałam że nic już nie będziemy zmieniać i kupimy ją taką jaka jest.
- Nie, myślę że jes idealnie. Chce pani ją od razu kupić, czy poczekać na narzeczonego?
- Kupuję od razu, on nie może tego zobaczyć przed ślubem.- odpowiedziała jej. Obie z Danielle jesteśmy przesądne i uważamy że pan młody nie może zobaczyć swojej przyszłej żony w sukni przed ślubem, ani samej sukni też nie może zobaczyć.
- Dobrze. W takim razie spakuję ją, jak tylko pani się przebierze.- odparła kobieta, a moja przyajciółka poszła się przebrać. Oczywiście poprosiła mnie żebym pomogła jej z zamkiem, więc deli katnie go rozpięłam. Chwilę później Danielle wróciła z sukienką, a Rosalinda ją zapakowała, zapłaciłyśmy i poszłyśmy do samochodu przedtem żegnając się z kobietą.
- No dobra, to gdzie ją schowasz tak żeby Kevin jej nie znalazł?- zapytałam jak już byłyśmy w samochodzie a pudełko w bagażniku.
- No właśnie tego nie przemyślałam.- przyznała się. Uśmiechnęłam się i wpadłam na genialny pomysł.
- Może chcesz ją zostawić u mnie?- zaproponowałam.
- Mogłabym?- zapytała z nadzieją.
- Pewnie że tak.Gdybyś nie mogła to bym nie zapytała.- zauważyłam znowu lekko się uśmiechając.
- Super, dziękuję ci bardzo Dems.- ulżyło jej. Moja szafa to jedyne miejsce do którego Kevin nie ma wstąpu, więc czemu nie.
- Nie ma sprawy. To jedźmy do mnie i zostawisz ja od razu.- zasugerowałam.
- Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do mnie i do Kevina, zabierzemy twoje prezenty, później pojedziemy do ciebie, zostawie sukienke i przy okazji pomogę ci z ich rozpakowywaniem.
- To jest jeszcze lepszy pomysł. Więc jedziemy do ciebie.- zgodziłam się. Byłyśmy przed ich domem piętnaście minut później, Danielle otworzyła garaż, później bagażnik i zaczęłyśmy przenosić paczki. Nie było ich za dużo, na całe szczęście. Chwile później ruszyłyśmy w strone mojego domu. Na miejscu otworzyłam je bramę żeby mogła wjechać i zaczełyśmy rozpakowywać samochód. Włożyłyśmy wszystko do garażu i zaczełyśmy patrzeć co takiego dostałam. To były różne prezenty. Między innymi dostałam komplet złotej biżuterii w kształcie znaku nieskończoności, bluzkę z kolekcji która widziałam w gazecie z projektami różnych artystów, gitarę elektryczną, pierwsze wydanie mojej ulubionej serii książek Dary Anioła. Do tego ktoś mi dał i nie wiem jak załatwił kopię notatek i nieoficjalną wersję Miasta Kości, no wiecie notatki Cassandry których używała kiedy pisała książkę. No i ostatnią rzeczą jaką wam powiem to była od Danielle i Kevina. Od moich przyjaciół dostałam lot helikopterem nad L.A.o wschodzie słońca.
-Boże. Danielle to jest genialne!- nie mogłam uwierzyć że wpadli na coś takiego.
-Cieszę się, bo ja na to wpadłam a Kevin był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.- uśmiechneła się szeroko a ja ją mocno przytuliłam.
- W życiu bym na taki pomysł nie wpadła.- zauważyłam.
- Ja wpadłam tylko dlatego że w telewizji mignął mi fragment Jonas w L.A.a oni tam lecieli helikopterem.- powiedziała uśmiechnięta.
- I tak genialne.
- No i lot jest dla dwóch osób. Możesz wziąć kogoś wyjątkowaego.- zasugerowała delikatnie, a ja wiedziałam o kim myśli.
- Zobaczymy.- odparłam.- Chcesz coś do picia?- zapytałam po chwili. Danielle spojrzała na zegarek.
- Chętnie.- zgodziła się, więć zabrałyśmy jej sukienkę i zostawiając prezenty w garażu poszłyśmy do domu.
- Sok, kawa, herbata, drink? Może chcesz zostać na noc? Porozmawiałybyśmy sobie i mogłabyś się napić czegoś. Dawno sobie nie rozmawiałyśmy.-zaproponowałam przyjaciółce, bo nie chciało mi się znowu siedzieć samotnie w domu. Dziewczyna zastanowiła się nad moją propozycją i po kilku sekundach usłyszałam odpowiedz.
- Bardzo chętnie, tylko zadzwonie do Kevina.- tak jak powiedziała tak też zrobiła. Wyciągnęła telefon z torebki i zadzwoniła do swojego narzeczonego.- Cześć kochanie, jest taka sprawa.- chwila ciszy.- Demi zaproponowała żebym została u niej na noc.- znowu cisza.- tak wróce rano i zdążymy pojechać na jedenastą do fotografa- cisza- dziękuje, też cie kocham.- rozłączyła się.- Zostaje.- powiedziała do mnie uśmiechnięta.
Jak tak słuchałam z jaką czułością rozmawia z moim przyjacielem, jak on się o wszystko martwi to zatęskniłam za czasami bycia w związku i zastanawiałam się czy ja też kiedyś w końcu będę tak szczęśliwa.
- Fajnie.- też się uśmiechnęłam.
Wzięłam szklanki i zaprosiłam przyjaciółkę do swoijego pokoju gdzie mam alkohol, oczywiście sok też wzięłam z kuchni. Usiadłyśmy na łóżku i zrobiłyśmy po drinku.
- Dawno nie rozmawiałyśmy tak dłużej.- zaczęłam rozmowę
- No właściwie to troche rozmawiałyśmy w twoje urodziny.- zauważyła.
- No taak, ale to było takie nijakie bo musiałyśmy zacząć się przygotowywać do imprezy.
- Racja. To o czym chcesz porozmawiać?- zapytała opierając się o ramę moego łóżka.
- O tobie i o Kevinie. Jest dla ciebie dobry? Martwi się, co? Denerwujesz się ślubem i przygotowaniami?- zadałam tych kilka pytań praktycznie na jednym oddechu co wywołało uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki.
- Dem weź oddech.- ta zrobiłam.- Więc tak, jest dla mnie dobry, jest mega kochany i słodki. Bardzo się o mnie martwi, dzwoni często spytać czy wszystko u mnie dobrze. Czasem mnie tym denerwuje, ale i tak go kocham. I tak, mega się denerwuje ślubem i przygotowaniami. Boję się że coś nie wyjdzie, że coś pójdzie nie tak jak chciałam i nie będzie idealnie.
- Aww, słodki jest. Ale przygotowaniami i ślubem martwić się nie powinnas. Zrobimy wszystko żeby było idealnie. Ty, ja, Kevin, Nicka też zaciągnę do roboty.- zapewniłam przyjaciółkę.
- Dzięki. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Robię co mogę żeby wam się odwdzięczyć za to że nie odeszliście ode mnie po tym jak dowiedzieliście się prawdy o tym co robiłam.- wyznałam nieśmiało.
- Nie musisz się odwdzięczać. Jesteś naszą przyjaciółką, jak moglibyśmy cie zostawić tylko dlatego że miałaś problemy i próbowałaś sobie z nimi radzić na róźne sposoby. Nie powiem że mi się podoba to co robiłaś, ani że nie mam żalu o to wszystko, bo skłamałabym. Ale wciąż jesteś moją przyajciółką i cie kocham. Muszę zaakceptować przeszłość i żyć teraźniejszością. A jeśli znowu będziesz miała problemy będę tu i pomogę. Tak jak wtedy, gdy tego nie mogłam zrobić.- gdy słuchałam tego co mówi pojawiły mi się łzy w oczach. Przytuliłam mocno Danielle i szepnęłam ciche „dziękuję”.
- Nie masz za co dziękować. A teraz opowiadaj co tam u ciebie i Nicka.- poprosiła, kiedy mnie puściła. Zanim zaczęłam zrobiłam nowe drinki.
- No ale nie ma co opowiadać. Nastepnego dnia po moich urodzinach zabrał mnie do domku w lesie, podobno Kevin też tam jeździł..- zaczęłam a przyjaciółka potwierdziła. No i opowiedziałam jej jak było, co się działo po tym jak wróciliśmy z imprezy, o jego wczorajszej wizycie. Później porozmawiałyśmy jeszcze na kilka innych tematów, dałam jej do przecztania wywiad kótry zrobił ze mną Jonathan. Omówiłyśmy jak ma wyglądać jej wesele, kiedy pójdziemy n aprzymiarkę strojów druhny i druha. Oczywiście musi pasować całej naszej trójce, ale Danielle powiedziała że się zajmie terminem. No i tak przegadałyśmy czas do dwudziestej trzeciej, więc postanowiłyśmy obejrzeć komedie komantyczną, później zmęczone stwierdziłyśmy że umyjemy się rano. Dałam przyjaciółce luźną koszulkę, sama założyłam piżame i położyłyśmy się razem do mojego łóżka spać. Danielle oczywiście nastawiła sobie budzić na dziewiątą rano, żeby nie zaspać na spotkanie na które jedzie z narzeczonym. No a ja sama mam jutro pracę, chociaż nie wiem po co mam się spotkać z Jerrym. Zasnęłyśmy tak koło pierwszej w nocy.

Podoba się? Mi tak nie bardzo, ale tu chodzi o waszą opinię. :)

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 15

Obudził mnie budzik, wyłąćzyłam go i niechętnie zwlekłam się z łóżka. Za oknem świeciło słońce więc doszłam do wniosku że mamy ciepły dzień. Z tą myślą podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej luźną sukienkę na ramiączkach, czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się we wcześniej przygotowane ubranie, pomalowałam się i wróciłam do pokoju. Z szafeczki zabrałam telefon i wrzuciłam go do torebki, następnie zeszłam na dół do kuchni. Na śnidanie zjadłam jedynie jabłko, ponieważ nie byłam głodna, napiłam się soku pomarańczowego i wyszłam do garażu. Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy i gdy już chciałam odpalić samochód zadzwonił mój telefon. Jonathan.
- Tak?- odebrałam.
- Cześć, obudziłem?- to była pierwsza rzecz jaką od niego usłyszałam.
- Niee, właśnie miałam wyjeżdżać z domu do pracy. -wyjaśniłam i spytałam o co chodzi.
- Dzwonie żeby powiedzieć że gazeta z naszym wywiadem będzie dzisiaj o dwunastej w kioskach.- poinformował mnie.
- To fajnie, chętnie ją kupię i zobaczę co tam o mnie napisałeś.- odparłam wesoło. Spojrzałam w lusteko i poprawiłam sobie kosmyk włosów których odstawał od reszty. Odrazu mnie posłuchał i ułożył się tak jak powinien.
- Mam taką nadzieję. No i możesz być pewna że wszystko jest dobrze, nic co mogłoby cie obrazić albo zdradzić za dużo.- zapewnił.
- To dobrze.- ucieszyłam się. - Niedługo muszę być w studiu, dlatego...- chciałam dokończyć ale mi przerwał.
- Musisz kończyć, rozumie. Miłego dnia Demi.- słyszałam po głosie że nie był zły, rozumiał.
- Dokładnie. Dziękuje i tobie też miłęgo dnia Jace.- pożenaliśmy się i położyłam telefon na siedzeniu obok.
Odpaliłam samochód i pojechałam do pracy. Dojechałam na miejsce pięć munut przed czasem, czyli przed jedenastą. Właściwie nie wiem dlaczego miałam dzisiaj przyjechać do studia skoro nic nie nagrywam, nie mam nawet co nagrywać. Jerry prosił żeby przyjechała więc jestem, ale po co? Weszłamdo budynku, przywitałam się z dziewczyną z recepcji i wjechałam na piętro gdzie znajduje się moje studio. Podeszłam do drzwi o numerze 216 i weszłam do środka nawet nie pukając. To co zobaczyłam mega mnie zdziwiło. A raczej to kogo tam zobaczyłam. W moim studiu siedzieli moi przyjaciele. I tu was zdziwie bo nie Jonasi, tylko Big Time Rush.

-Deemii!!!- krzyknął Logan i podbiegł do mnie, mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Cześć Logan.- puścił mnie i przywitałam się zresztą zespołu.- Hej James, Carlos i Kendall.- każdego po kolei przytuliłam.- Co wy tu robicie?- zapytałam gdy wszyscy usiedliśmy na wolnych miejscach. Ja na dwuosobowej kanapie z Loganam, a reszta na krzesłach i fotelu.
- Poprosiliśmy naszego menadżera, żeby poprosił twojego żeby powiedział ci żebyś przyjechała dzisiaj do pracy bo chcemy cie poprosić żebyś nagrała z nami piosenkę.- odpowiedział mi oczywiście Logan.
- Dobra. Po pierwsze użyłes za dużo razy „żebyś” i poprosić”, po drugie sami mogliście zadzwonić i też bym przyjechała. Po trzecie mogliście poprosić przez telefon i wiedzielibyście od razu. Po czwarte. Chętnie nagram z wami piosenkę.- odpowiedziałam rozbawiona. Ich miny były bezcenne, każdy członek BTR miał minę w stylu. „Jestem głupi, bo o tym nie pomyślałem.”
- No, eee. Bo my chcieliśmy zrobić ci niespodziankę Demi.- Kendall jako jedyny próbował bronić honoru swojego i przyjaciół.
- Jasne, niech wam będzie.- odparłam wciąż rozbawiona ich pomysłami.- To jaka to piosenka?
- No właściwie to już ją z kimś nagraliśmy, ale pomyśleliśmy że wersję z Tobą byśmy wrzucili na naszą nową płytę.- odpowiedział mi James uśmiechnięty.
- Niech zgadne. Couting on you?- zgadywałam. Kiedyś już śpiewałam z nimi tą piosenkę na jednym małym koncercie, dlatego ona jako pierwsza przyszła mi na myśl.
- Tak.- potwierdzili zgodnie.
- Chętnie z wami nagram tą piosenkę. Teraz?- zapytałam, wnioskując że z jakiegoś powodu zaprosili mnie właśnie do studia, zamiast do kawiarni.
- Jeśli to by nie był problem. Tylko dzisiaj jesteśmy w mieście, jutro już jedziemy na koncert do San Jose.- tym razem Carlos mi odpowiedział, zgodziłam się. I tak nie miałam co robić tego dnia. Weszliśmy za szybę, dali mi tekst na wypadek gdybym nie pamiętała słów. Zaczęliśmy śpiewać, było przy tym dużo śmiechu bo co chwilę komuś coś nie wychodziło. No ale w końcu, za setnym razem nagraliśmy piosenkę idealnie i skończyliśmy pracę przed czternastą.
- Masz jakieś plany na popołudnie?- zapytał mnie Logan kiedy już wychodziłam ze studia. Właściwie zostałam tylko z Loganem bo reszta grupy już się zwinęła.
- Nie właściwie to nie.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To może dasz się zaprosić na obiad?- zaproponował wpuszczając mnie do windy.
- Wolałabym nie. Wiesz jacy są paparazzi, od razu powiedzą że jesteśmy na randce i będzie wielka afera.- nie miałam ochoty na plotki o mnie i Loganie, jesteśmy znajomymi a prasa od razu wyciąga pochopne wnioski.
- Jeśli chcesz to może być randka.- powiedział cicho, a mnie zamurowało. „Przepraszam, że co on powiedział?”- pomyślałam sobie zaskoczona.
- Słucham?- wyszłam z windy ale się przed nią zatrzymałam i spojrzałam na chłopaka.
- No jeśli chcesz to możemy uznać ten obiad za naszą pierwszą randke.- powtórzył. Nie wiedziałam jak zareagować, zdziwił mnie tym. Westchnęłam i odpowiedziałam najłagodniej jak tylko umiałam.
- Logan przykro mi, ale nie pójdę z tobą na randkę.
- Dlaczego?- zapytał dziwnie. Jakby to było coś bardzo zaskakującego że ktoś się nie zgadza na randkę z ni,.
- Ponieważ jestem zainteresowana kimś innym, to po pierwsze. Po drugie jesteś moim kolegą, tylko kolegą.- wytlumaczyłam.- Myśle że w tym momencie powinniśmy się rozejść każdy w swoją strone.- dodałam po chwili, powiedziałam krótkie „pa” i poszłam do samochodu. Wsiadłam do niego i zamknąłam drzwi na klucz. Tak się czułam zawsze najbezpieczniej. Ponieważ wciąż miałam wolne popołudnie, postanowiłam zajechać do kiosku blisko mojego domu i kupić gazetę z wywiadem moim i Jonathana. W domu usiadłam w salonie, wzięłam pismo do ręki i zaczęłam czytać. Napisane zostało wszystko słowo w słowo z tego co powiedziałam i jedynie przyjaciel dodał na samym początku że zna mnie od dzieciństwa i że od zawsze miałam niesamowity talent do muzyki jak i do pakowania w tarapaty. To wywołało uśmiech na mojej twarzy. Nagle ziewnęłam i postanowiłam się troszkę zdrzemnąć. Położyłam się na łóżku, przykryłam kocem i zasnęłam.

Perspektywa Nicka.

Nagrywałem dzisiaj z braćmi dwie piosenki do naszej nowej płyty V. O trzynastej mieliśmy przerwę, więć zszedłem do bufetu po kawę. Jestem dzisiaj strasznie zmęczony, ale to nie przeszkadza mi w nagrywaniu. Szedłem korytarzem obok studia Demi i usłyszałem głos kilku chłopaków. Nie przejąłem się tym zbytniu, no bo po co. Menadżer Demi pewnie pozwolił komuś nagrywać w jej studiu. Często tak tutaj robimy bo nie zawsze używamy sprzetu i bez sensu żeby leżał i się psuł. Kiedy wsiadłem do windy i zjechałem do kawiarni. Kupiłem sobie kawe i jakąś gazetę plotkarską żeby poczytać w domu albo jeszcze w studiu. Czasem patrze czy nie ma tam przypadkiem czegoś o mnie, moich braciach, albo Demi. Wypiłem jedną kawe na miejscu a drugą wziąłem na wynos. Czekając na windę przyjrzałem się okładce i przeczytałem napis „Demi Lovato zdradza że kocha gorącą czekoladę.” Drzwi winy się otworzyły i wyszli z niej Carlos, Kendall i James z Big Time Rush. Demi nas kiedyś ze sobą poznała.
- Cześć chłopaki.- odezwałem się pierwszy kiedy do mnie podeszli.
- Hej Nick.- przywitali się ze mną.
- Co tu robicie?- zapytałem z ciekawości.
- Nagrywaliśmy piosenkę w studiu Demi.- odpowiedział mi James uśmiechając się trochę tajemniczo.
- Aaa. Czyli to was słyszałem kiedy przechodziłem obok studia.- zrozumiałem, że to byli oni,
- Tak, chyba tak.- odparł Carlos i dodał po chwili.- Słuchaj stary trochę się śpieszymy.
- Pewnie, ja też muszę wracać do studia. Narazie.- pożegnaliśmy się i pobiegłem szybko do studia, oczywiście tak szybko na ile mogłem z kawą w ręku.
- Przepraszam za spóźnienie, ale spotkałem BTR i chwilę porozmawialiśmy.- powiedziałem wchodząc do pokoju nagrań.
- Spoko, nie ma jeszcze Joe.- odpowiedział mi znudzony Kevin. Usiadłem obok niego na kanapie.
- Chcesz łyka? Wyglądasz jakbyś zaraz miał zasnął.- zaproponowałem bratu kawe.
- Daj.- wziął ode mnie kubek i zaczął pić. Wziął gazetę i postanowiłem zacząć ją czytać, skoro i tak musimy czekać na brata.
- Wiedziałeś że Demi miała wczoraj wywiad?- zapytałem najstarszego brata, który trochę się ożywił jak zacząłem do niego mówić.
- Niee, nic mi nie mówiła ale w sumie to mało rozmawiamy. To ty wczoraj się z nią widziałeś.- zauważył oddając mi w połowie pusty kubek.
- No tak, ale później byłem u was. Nie wspominała mi nic o wywiadzie, co więcej nawet nie chciała wracać do domu z lasu.- odpowiedziałem mu i otworzyłem gazetę na stronie która mnie interesowała. Kevin też zaczął czytać. Mówiła o zmianie koloru włosów, o tym że nie planuje trasy koncertowej z powodów Xfactora, opowiedziała jak zareagowała na telefon od Simona i rzeczywistoście tak to wyglądało. Następna rzecz mnie ździwiła, zapytał o jej „czystość”. Ucieszyłem się kiedy zmienił temat z dziewictwa na alkohol i inne używki. Demi powiedziała trochę zakłamaną wersję wydarzeń co do ilości alkoholu, no ale przecież nie każdy musi wiedzieć że wypiła o wiele więcej niż się przyznaje. Następne pytanie ździwiło mnie jeszcze bardziej, a raczej wkurzyło. Zapytał o Demi i o mnie. To co przeczytałem, to co Demi powiedziała, jej słowa krążyły w mojej głowie jeszcze przez resztę wywiadu. „Jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, ale nic więcej.” Nie mogłem zapomnieć o tych słowach. Później mówiła tylko o nowej płycie której nie będzie, teledysku którego również nie będzie i o cudotwórczych skutkach czekolady gorącej. No i wygłosiła piękną mowę do fanów.
- Nick, wszystko dobrze?- zapytał mój najstarszy brat zauważając że jestem zmayślony.
- „Jednym z najlepszych ale nic więcej.”- powtórzyłem na głos i rzuciłem gazetą o ścianę. Byłem wkurzony!
- No i co z tego? Nick o co ci chodzi?- próbował się dowiedzieć, o co tak naprawdę się wkurzyłem.
- Tylko przyjacielem! Nie jestem dla niej nikim więcej.- powiedziałem.
- Jestem pewien że jestem o wiele więcej niż przyajcielem. Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Miała powiedzieć w wywiadzie „Tak kocham Nicka Jonasa, mojego przyjaciela Od jakiegoś czasu to nie jest czystko koleżeńska relacja. Ostatnio byliśmy na randce za miastem i nie wróciłam na noc do domu.” zwariowałeś? Nie mogła tego zrobić i dobrze o tym wiesz, dlatego pytam jeszcze raz. Dlaczego tak się wkurzyłeś tym że tak odpowiedziała.- brat spojrzał mi prosto w oczy, a ja zdałem sobie sprawę z tego że ma racje. Demi nie mogła inaczej zareagować.
- Nie wiem. Masz rację, nie mogła inaczej ale to zabolało.- wyznałem.
- Tak wiem, bracie. Ale oboje wiemy ze jesteś dla niej ważny i to bardzo..
Nie zdążyłem mu odpowiedzieć bo do poieszczenia wszedł Joe.
- Cześć, przepraszam za spóźnienie ale musiałem coś zrobić. Tak swoją drogą, wiedzieliście że Demi była w studiu?- zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
- Big Time Rush było w jej studiu.- powiedziałem do niego.- Pewnie ich słyszałeś za drzwiami.
- No tak, byli w jej studiu, ale razem z nią.- sprostował.
- Co?- Kevin tym razem się zdziwił.
- No tak. Widziałem jak wsiadała do windy z Loganem i usłyszałem jak wypowiadał słowo „obiad”- opowiedział nam co widział.
- Demi nie wspominała mi że będzie dzisiaj w studiu. Gdyby powiedziała to zaprosiłbym ją do nas, ale nawet nie wspomniała o pracy.- myślałem na głos.
- Nie musiała, wiesz że czasem jest tak że wzywają bez uprzedzenia.- zauważyła Kevin.
- Racja.- zgodziłem się, ale wtedy dotarło do mnie to co powiedział Joe.- Zaprosił ją na obiad?
- Nie wiem czy zaprosił, ale wspomniał coś o jakimś obiedzie.- sprostował.
- Okeeej. Nagrywajmy już tą piosenkę.- poprosiłem. Chciałem skończyć pracę i pojechać do przyajciółki porozmawiać. Nagraliśmy What do i mean i to był koniec na dzisiaj. Zabrałem gazete, pożegnałem się z braćmi i poszedłem do samochodu. Pół godziny później byłem u Demi, podjechałem pod jej dom, wysiadłem z auta i zadzwoniłem do drzwi. Nie otworzyła mi, więc spróbowałem jeszcze raz.. To dziwne, bo samochód stał na podjeździe, czyli powinna otworzyć. Zadzwoniłe ostatni raz i usłyszałem po chwili dźwięk otwierania drzwi. Kilka sekund zobaczyłem Demi, była zaspana.
- Cześć Demi.- przywitałem się niepewnie. Znam ją na tyle dobrze żeby wiedzieć, że kiedy ktoś ją obudzi to nie jest miłą osobą.
- Cześć.- wyjątkowo była dość miła dla mnie.- Wejdz.- zaprosiła mnie.
- Dziękuje i przepraszam że cie obudziłem.- odparłem wchodząć.
- Nie szkodzi. Poszłam spać bo się strasznie nudziłam.- wyjaśniła.- Idę się napić soku. Chcesz coś do picia?- zapytała.
- Może soku.- poprosiłem. Nie ściągałem butów i poszedłem do kuchni zaraz za przyjaciółką.
- Czemu przyjechałeś?- odezwała się po chwili, a ja straciłem ochotę na zaczynanie tego tematu. Tak słodko i bezbronnie wyglądała zaspana, że nie miałem serca.
- Chciałem spytać co słychać, jak minął ci dzień.- wymyśliłem lekko się uśmiechając i wziąłem łyka soku którego przed chwilą Demi mi wlała.
- Wstałam rano i pojechałam do studia, okazało się że było tam BTR i nagraliśmy jedną piosenkę, później pojechałam do domu i położyłam się spać.- opowiedziała w skrócie.
- Fajny dzień.- podsumowałem.
- No powiedzmy, a jak twój?- zapytała mnie chcąc zmienić temat.
- Byłem w studiu z braćmi, spotkałem chłopaków z BTR, czytałem twój wywiad, nagraliśmy piosenke i przyjechałem tutaj. Joe mówił że widział cie z Loganem.- opowiedziałem jej swój dzień i wspomniałem o tym co widział mój brat. Miałem nadzięję, że sama zacznie ten temat i nie będę musiał z niej wyciągać tego co się stało.
- A no tak. Zaprosił mnie na obiad jak wsiadaliśmy do windy, od razu mu odmówiłam bo nie chciałam żeby ludzie pomyśleli że jesteśmy na randce. No a on do mnie z tekstem że „To może być randka jeśli chcesz.”- chciała mówić dalej, ale jej przerwałem wkurzony.
- Że co przepraszam?! Zaprosił cie na randke?!- byłem niesamowicie wkurzony i miałem ochotę go rozwalić.
- Ej, Nicky spokojnie. Odmówiłam mu mówiąc że jest tylko moim kolegą no i jestem zainteresowana kimś innym.- trochę mnie to uspokoiło, ale nie na tyle żeby być uśmiechniętym i zrelaksowanym.
- Nie wierzę w to, że on przyjął to spokojnie i odpuścił.- zauważyłem.
- Nie wiem jak zareagował, ponieważ od razu wyszłam z budynku, wsiadłam do samochodu i odjechałam.- odpowiedziała spokojnie i podeszła do mnie.- Nicky, nie denerwuj się tak. Przecież wiesz co czuję i wiesz jaka jestem.- poprosiła mnie żebym był spokojniejszy byłem gotów jej coś odpowiedzieć na to że nie potrafię i nigdy nie będę mniej zazdrosny, ale wtedy mnie pocałowała w policzek. Dała do tego pocałunku dużo uczucia, a moje myśli skierowały się w zupełnie innym kierunku. Odwróciłem głowę w stronę przyjaciółki i pocałowałem ją w usta. Oddała pocałunek więc ją do siebie przyciągnąłem lekko i całowałem dalej. Po chwili przerwała tą piękną chwilę i usiadła obok mnie na krześle. Nie mogłem dłużej wytrzymać z myślą że jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie starczało mi to więc postanowiłem że zacznę działać i zrobię coś żeby w końcu została moją dziewczyną.


Podoba wam się? Proszę komentujcie, bo nie wiem czy mam w ogóle dla kogo pisać. :(

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 14

Pierwsze co zapamiętałam zaraz po obudzeniu to to że wciąż leżę obok Nicka i trzymamy się za ręke. Spojrzałam troszkę w górę i zauwazyłam że przygląda mi się. Gdy nasze wzroki się spotkały uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Dzień dobry Dems.
- Cześć Nicky.- odpowiedziałam i pocałowałam przyjaciela w policzek. Wciąż nie wiedziałam czy jesteśmy dla siebie kimś więcej. Co prawda przyjaciele nie trzymają się za ręce, nie chodzą na randki i nie robia takich rzeczy co my wczoraj wieczorem.
- Głodna?- zapytał po chwili ciszy, a ja zdałam sobie sprawę z tego że faktycznie zjadłabym coś.
- Pewnie. - zgodziłam się i usiadłam na łóżku.
- W takim radzie chodźmy do kuchni, zrobię nam śniadanie.- Nick poszedł w moje ślady i po chwili schodziliśmy po schodach do kuchni.
Chłopak miał na sobie tylko spodnie, ponieważ jego koszula wciąż znajdowała się na mnie. Ja nie zakładałam nic na nogi bo tak było mi wygodniej. Usiadłam przy stole kuchennym i obserwowałam jak Nick robi nam śniadanie, czyli naleśniki. Uwielbiam naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami, a do tego sok pomarańczowy.
- A masz sok pomarańczowy i truskawki?- zapytałam. Chciałam przerwać ciszę która panowała w pomieszczeniu.
- Oczywiście że tak. Chciałem żeby było tak jak lubisz.- odparł odwracając się w moją stronę i uśmiechnął się do mnie słodko.
Wstałam ze swojego miejsca, bo chciałam przygotować nam talerzyki i szklanki, ale dopiero po chwili się zorientowałam że nie wiem co gdzie leży.
- Em. Nicky gdzie są talerze i szklanki?- zapytałam lekko zdezorientowana.
- Talerze w szafce nad zlewem, a szklanki w tej nad zmywarką.- odpwiedział lekko się uśmiechając w moją stronę.- Ale nie musisz rozkładać, ja się wszystkim zajmę.- dodał po chwili.
- Nie będę tak bezczynnie siedzieć, pomogę ci.
Tak też zrobiłam, wyciągnęłam to co chciałam i rozłożyłam na stole. Później tylko czekałam aż przyjaciel skończy smażyć i się do mnie dosiądzie.
- Smacznego.- usłyszałam gdy pełen talerz wylądował na stole, a szklanki były już pełne.
- Smacznego Nicky.- odpowiedziałam i nałożyłam na swój talerz naleśnika, jego polałam bitą śmietaną i obrzuciłam truskawkami. Późnie pokroiłam i zaczęłam jeść. Przyjaciel zrobił dokładnie to samo co ja, Oboje uwielbiamy jeść w ten sposób.
- To było pyszne.- odezwałam się kiedy skończyłam jeść i oparłam o oparcie krzesła.
- Cieszę się, że ci smakowało Dem.- znowu się do mnie uśmiechnął i wstał żeby posprzątać.
- Pomogę ci.- zaoferowałam się, ale stanowczo zaprzeczył i kazał usiąść na miejscu. Tak też zrobiłam, ale nie podobał mi się fakt siedzenia bezczynnie kiedy przyjaciel pracował.
- Nicky, nie chce mi się wracać do domu.- zaczęłam marudzić kiedy usiadł obok mnie zlał nam soku do szklanek.
- Ja też nie chce wracać, ale obawiam się że musimy.- był wyraźnie niezadowolony z tego faktu.
- Napewno? Tu jest tak cicho, nie ma ludzi. Chciałabym spędzić tak starość, spokojnie i bez stresu.- rozmarzyłam się. Wyobraziłam sobie mnie i mojego ukochanego na altance przed małym przytulnie urządzonym domkiem, wokół dużo drzew, grządki z kwiatkami które od czasu do czasu trzeba pielęgnować, kot pałętający się po okolicy. Idealna starość.
- O czym tak myślisz?- zapytał mnie przyjaciel, uważnie mi się przyglądając.
- O tym jak będzie wyglądać moja starość.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą lekko się uśmiechając.
- Opowiesz mi?- poprosił.
- Pewnie. No więc będzie altanka, mały przytulnie urządzony domek, wokół dużo drzew, grządki z kwiatkami, kot, no i oczywiście mój ukochany.- opisałam moją wizję, a Nick się uśmiechnął.
- Podoba mi się.- odparł i spojrzał na zegarek.- Dwunasta.
- Juuż? Pewnie musimy wracać, prawda?- widziałam jego minę i byłam pewna że nie wyraża nic dobrego.
- Miałem o szesnastej być u Kevina. Danielle chciała ze mną porozmawiać o oprawie muzycznej na ich ślub.- wyjaśnił.
- Och, rozumiem. To lecę się ubrać w takim razie.- uśmiechnęłam się lekko, wstałam i poszłam do sypialni, założyłam spodnie, swoją koszulkę i kurtkę. Włosy lekko przeczesałam ręką i wróciłam do salonu przy okazji zanosząc Nickowi jego koszule. Podziękował mi i ubrał ją.
- Idziemy?- zapytałam kiedy oboje byliśmy gotowi do wyjścia.
- Tak.- wyszliśmy, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy z podjazdu tego pięknego domku.
Kiedy cisza będąca w samochodzie zaczęła mnie denerwować włączyłam radio i jechaliśmy słuchając muzyki. Po jakimś czasie, dojechaliśmy pod mój dom. Nick zaparkował i zapanowała cisza.
- Demi- zaczął chłopak.- Wszystko jest wporządku?- zapytał patrząć na mnie.
- Pewnie.- uśmiechnęła się lekko, lecz nie odwróciłam w jego stronę. Patrzyłam w szybę która była przede mną.
- Napewno?- upewnił się.
- Pewnie Nicky. Wszystko jest dobrze.- spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się szczerze.- Dziękuję za ten piękny wypad za miasto.- podziękowałam i pocałowałam przyjaciela w policzek.
- Nie ma sprawy. Ciesze się że ci się podobało.- odwzajemnił uśmiech.
- No to papa, pozdrów Danielle i Kevina.- odparłam i zaczęłam wysiadać z samochodu.
- Tak zrobie.- zapewnił mnie.
Wysiadłam z samochodu Nicka i weszłam do domu, zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do swojego pokoju. Miałam przed sobą pół dnia i żadnych planów. „Dom sprzątnięty, jestem sama, pogoda nie jest zachwycająca, wszyscy znajomi są zajęci. To jakaś tragedia, nie mam co robić. Zanudzę się jak tak dalej pójdzie”-myślałam sobie w czasie przebierania w coś wygodniejszego. W zasadzie to było niepotrzebne bo zrobiłam sobie kąpiel i za chwilę znowu się rozbierałam. Siedziałam w wannie jak najdłużej się dało żeby tylko zabić czas ale w koncu musiałam wyjść. Ubrałam się, później umyłam włosy, porządnie je wysuszyłam, wyprostowałam. To wszystko w sumie zajęło mi dwie i pół godziny. Była siedemnasta kiedy usiadłam na łóżku zrezygnowana. Żadnych planów poza leżeniem i patrzeniem w sufit. Wstałam podłączyłam Ipoda do głośników i włączyłam muzyke, wróciłam na łóżko i znowu się gapiłam w sufit. Gdy już się zapowiadało że naprawdę spędze tak resztę wolnego dnia usłyszałam dzwięk mojego telefonu. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam odebrać.

- Tak?- odebrałam z nadzieją w głosie, że ktoś mnie uratuje z tej przeklętej nudy.
- Cześć Demi, tu Jonathan.- odezwał się głos po drugiej stronie, a ja się automatycznie uśmiechnęłam.
- Cześć Jace, skąd masz mój numer?- zainteresowałam się. Znowu się polożyłam na łóżko.
- Jak pracujesz w gazecie to masz wszystko co tylko zechcesz.- wyjaśnił pogodnym głosem.
- W takim razie wnioskuje, że dzwonisz w sprawach służbowych. Niech zgadne, potrzebujesz wywiad.- powiedziałam o czym pomyślałam i bardzo się nie myliłam.
- Tak, szefostwo chce wywiad z Demi Lovato. Wzieliby kogoś innego, ale ktoś mnie widział jak wchodzę na twoją imprezę więc mnie zawołali i mają nadzieję że skoro jestem twoim przyjacielem to powiesz mi więcej. No a poza tym znam cie, wiem jakie pytania zadawać, jak zadawać no i liczą na to że dopowiem coś sam z siebie o naszej przyjaźni.- wyjaśnił. Nie podobał mi się dokońca ten pomysł co też mu powiedziałam.- Nie martw się, nie pojawi się nic o czym byś nie wiedziała, albo nie chciała żeby się pojawiło.- uspokoił mnie.
- Dobrze.- zgodziłam się.- Więc kiedy chcesz go przeprowadzić?- zapytałam po tym jak mi podziękował że jednak się zgadzam.
- Jutro o dziewiątej rano?- zaproponował. Miałam nadzieję że będzie chciał tego jeszcze dzisiaj i postanowiłam mu to zaproponować.
- Tak się akurat składa że umieram z nudów w domu. Może chcesz dzisiaj to załatwić?- odparłam z wielką nadzieją w głosie. Uratowałby mnie przed zagładą.
- Och. No dobra, może być jeszcze dzisiaj. O której?- usłyszałam pytanie i pomyśłałam że w sumie mi to obojętne.
- A jak tobie pasuje?- zapytałam.- Powiedz od razu gdzie się widzimy.- dodałam od razu.
- Dziewiętnasta w kawiarni na Sunrise Avenue.- zadecydował.
- Będę.- zapewniłam, pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się pomalować. Postanowiłam że zrobię lekki makijaż używając jedynie kredki i tuszu, pomalowana podeszłam do szafy w pokoju i wyciągnęłam czarne spodnie, lekką koszulkę i buty na obcasie. Na ramiona zarzuciłam skórzaną kurtkę jak zwykle, do torebki wrzuciłam telefon, portfel i wyszłam z domu, zamknęłam go i poszłam do garażu. Wsiadłam do mojego czarngo Mercedesa i wyjechałam w stronę umówionego miejsca. Miałam jeszcze czterdzieści pięć minut, ale kiedy dojechałam zostało tylko dwadzieścia. Zajęłam miejsce przy stoliku w kącie sali i zamówiłam sobie gorącą czekolade. Byłam w połowie picia, kiedy zobaczyłam przyjaciela wchodzącego do kawiarni. Pomachałam mu i podszedł do mnie. Pocałowaliśmy się w policzek na powitanie i usiadł.

- Zamówiłaś już?- zapytał dość głupio, dlatego podniosłam jedną jedną brew i się uśmiechnęłam.- Dobra, to było głupie pytanie.- przyznał.
- Zamówiłam i dziękuję na razie nic nie chce więcej.- odpowiedziałam mu mimo wszystko.
Jonathan zamówił sobie także gorącą czekolade, jednak stare przyzwyczajenia zostają na długo.
- Zaczynamy?- zapytałam kiedy dostał swoje zamówienie.
- Tak.- uśmiechnął się do mnie. Wyciągnął kartkę z pytaniami i włączył dyktafon.
- Jest ze mną Demi Lovato, moja przyjaciółka odkąd pamiętam.
- Cześć.- odpowiedziałam, lekko się uśmiechając mimo tego że nikt mnie nie widzi.
- Zadam ci kilka pytań na które wszyscy chcieliby znać odpowiedź.- zapowiedział a ja się zgodziłam.- Zacznę od najprostszego, a mianowicie. Widziałem na Twitterze dużo pytań i często się pojawiało pytanie czy chcesz zmienić kolor włosów.
Zdziwiłam się tym pytaniem, dawno nikt mnie nie pytał o kolor włosów.
- Myślę że tak. Zastanawiam się na blondem.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą,
- To ciekawe. Odkąd pamiętam mówiłaś że nigdy nie pofarbujesz się na blond.- uśmiechnął się do mnie szeroko. Faktycznie zawsze tak mówiłam.
- Mówiłam tak, to prawda. Ale ostatnio doszłam do wniosku, że mogę w nim ładnie wyglądać i warto spróbować. No bo kiedy będę eksperymentować z kolorami włosów? Jak będę miała czterdzieści lat? Nie sądze.
- Masz całkowitą rację. Następne pytanie. Planujesz pojechać w trasę koncertową w najbliższym czasie?
- Nie planuje. Niedługo zacznę pracę w Xfactorze, więc nie będę miała czasu na jeżdżenie po Ameryce i dawanie koncertów systematycznie. Nie mówię, że nie będę grać pojedynczych koncertów, bo na pewno będę. Nie mam zamairu zrezygnować z muzyki na rzecz programu.
- Myślę że część fanów teraz spotkało rozczarowanie, ale na pewno zrozumieją.
- Mam taką nadzieję.- osobiście byłam zdanie, że prawdziwi Lovatics bardziej się ucieszą z mojego udziału w programie niż z moich występów na żywu.
- Kolejne pytanie jakie ludzie mi zadali dotyczy właśnie twojego nowego programu. Będzie tam Simon Cowell, L.A Reis i Britney Spears.
- Tak.- potwierdziałam i czekałam an dalszą część pytania.
- Występowałaś kiedyś przez Simonem, prawda?
- Zgadzam się.- znowu potwierdziałam.
-Z tego co pamięta to nie wstał ze swojego miejsca po twoim występie. Bardzo cie zdziwiło kiedy to właśnie on do ciebie zadzwonił i zaproponował udział w programie?
- Szczerze mówiąc to jak tylko się rozłączyliśmy zaczęłam głośno piszczeć i mój przyjaciel Nick aż podskoczył tak nagle to zrobiłam. Później się wydarłam na cały dom „Simon Cowell jedak wie kim jestem!”.- zaczęliśmy się śmiać z mojej reakcji, ale już po chwili przyjaciel się odezwał.
- Czyli to był dla ciebie szok.- podsumował.
- Zdecydowanie tak.- potwierdziałam wciąż lekko chichocząc.
- No dobrze. Kolejna sprawa o którą mi głupio pytać z uwagi na to że jesteśmy przyjaciółmi, ale muszę to, czy wciąż jesteś czysta?- spojrzałam dziwnie na chłopaka. Nie wiedziałam o co pyta.
- Zależy o co pytasz Jace.- odparłam zgodnie z prawdą.
- Na kartce ma pytanie o twoje.. dziewictwo. Ale nie odpowiadaj mi na to, nikt nie ma prawa się w to wtrącać. Dlatego powiedz mi po prostu o czystość w kontekście twoich problemów.- miło z jego strony.-Jeśli chcesz oczywiście o tym opowiadać.- dodał po chwili. Wkurzyło mnie to pytanie, ale wiedziałam że to nie on to pisał i było mu strasznie głupio zaczynając w ogóle ten temat.
- No cóż. Jak sam wiesz piłam alkohol w swoje urodziny, ale tylko troche. – tu spojrzał na mnie niedowierzając, bo widział ile wypiłam. Znał mnie na tyle dobrze, żeby rozpoznać ile wypiłam. Ale nie przerwał mi.- To były moje urodziny, więc pozwoliłam sobie na jednego słabego drinka, zapaliłam jednego papierosa, nie tne się. Nie jestem idealnym człowiekiem i nawet po wyleczeniu pojawiają się momenty w których się zrobi coś z czego się chciało wyleczyć. Tylko że po leczeniu człowiek umie nad tym panować. Mogłabym skłamać mówiąc że nie piłam, nie paliłam po wyjściu z ośrodka, że nie chciałam użyć żyletki ale musiałabym skłamać. To niewykonalne żeby już nigy w życiu nie tknęła nawet palcem alkoholu czy papierosów.- odpowiedziałam na pytanie tak dobrze jak tylko umiałam. Musiałam być szczera z ludźmi.
- Wiem co masz na myśli, jednak mamy nadzieję że będzie ci się to zdarzało bardzo rzadko.
- Zapewniam że nie mam zamiaru się upijać przy każdej lepszej okazji. Szczerze to w ogóle nie mam zamiaru się upijać.
- To bardzo dobra wiadomość. Mam jeszcze jedno pytanie, osobiste jeśli pozwolisz a pozniej jeszcze kilka luźnych.- powiedział nieśmiało.
- Dobra, pytaj. Dla moich Lovatics wszystko.- zgodziłam się z uśmiechem. Byłam ciekawa o co takiego chce zapytać.
- Chodzi o twoje życie miłosne. Ludzie mówiąc że między tobą a twoim przyjacielem coś jest.- przeczytał niepewnie i spojrzał na mnie przepraszająco.
- Mam wielu przyjaciół i z każdym łącza mnie inne relacje. Wszystkich kocham, dużo nas łączy i przy każdym jest to inna miłość.- odpowiedziałam zgrabnie. Jednak wiedziałam że musi drążyć ten temat dalej.
- Chodzi o Nicka, Nicka Jonasa.- sprostował.
- Jak już mówiłam mam wielu przyjaciół, a Nick jest jednym z nich. Jednym z moich najlepszych przyajciół,ale nic więcej.- powtórzyłam. Nie chciałam żeby ludzie się wpierdalali w to co się między nami dzieje. Jonathan uśmiechnął się na to jak zareagowałam, cieszył się chyba że nie dałam sobie wejść na głowe jego dyrekcji.
- No dobrze, chyba nic więcej nie wyciągnę z ciebie. Teraz inne pytanie. Nagrasz nową płyte?
- Pewnie. Napewno nagram nową płytę, ale nie w najbliższym czasie. Jak już mówiłam muszę wpierw się skupić na Xfactorze i może w międzyczasie coś wymyśle.- prawda była taka że mam dwie piosenki na nową płyte, ale płyty jeszcze nie wydam.
- Planujesz teledysk do którejś z piosenek ze swojej ostaniej płyty Unbroken?
- Nie. Poza Skyscaper i Give Your Heart A Break nie nagram już teledysku do żadnej innej piosenki.
- Wielka szkoda. Wciąż uwielbisz pić gorącą czekoladę, prawda?- zapytał niby od nie chcenia. Jestem pewna że ma tam polecenie coś w stylu „Zapytać o coś prywatnego związanego z waszym dzieciństwem.”
- Tak, jest najlepsza na wszystko.- odpowiedziałam i postanowiłam uratować przyjaciela z opresji.- Tak samo jak wtedy w dzieciństwie jak spadłam z huśtawki i mocno płakałam. Pobiegłeś po mamę, a później u was w domu zakleiła ranę plasterem i dała gorącą czekolade. Pamiętam że od razu przestało mnie boleć. W moim przypadku ten napój ma właściwości cudotwórcze.-dodałam po chwili. Oboję się uśmeichnęliśmy na to wspomnienie.
- Pamiętam to. Inego dnia jak spadłaś z roweru też pomogło.
- Dokładnie.- zgodziłam się.
- No dobrze, to ostatnie pytanie i myślę że będziemy mogli kończyć.- zapowiedział.- Co byś chciałą powiedzieć swoim fanom. Jaką zasadą powinni się kierować w życiu, a szczególnie w tych złych chwilach.- zastanowiłam się chwilę nad tym i odpowiedziałam.
- Nie jesteśmy stworzeni do tego, by się wtapiać- jesteśmy jednostkami. Nie ukrywajcie się przed sobą, pozwólcie żeby świat znał wasze prawdziwe ja. Porozmawiajcie z kimś bliskim o tym co się dzieje, a jeśli się boicie że nikt tego nie zrozumie włączcie sobie moją muzykę. To po to nagrywam piosenki; chce żebyście mogli posłuchać mnie i mojego głosu nawet wtedy gdy śpie, gdy jestem na drugim końcu świata. Posłuchajcie piosenki która podniesie was na duchu, wsłuchajcie się w słowa, w mój głos jeśli to wam pomoże. W każdym z nas jest małe dziecko, dlatego w tych złych chwilach szukajcie w sobie małej dziewczynki/ chłopca i traktujcie siebie jak malucha. Nie bądźcie na siebie źli bo każdemu zdarza się zły dzień. Lovatics to jedna wielka rodzina, piszcie do członków tej rodziny. Jestem pewna że pomogą jeśli są moimi prawdziwymi fanami. Kocham swoją rodzinę, kocham Lovatics. To właśnie wy jesteście moją rodziną, kocham was. - skończyłam mówić. Jonathan mi podziękował i wyłączył dyktafon.
- Poszło ci genialnie Dems, szczególnie to ostatnie.
- Dziękuje.- uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na zegarek. Dwudziesta trzydzieści, bardzo szybko ten czas minął.
- Chcesz już wracać?- zapytał przyjaciel widząc że spojrzałam na zegarek.
- No myśle że tak. Mimo wszystko jestem troche zmeczona.- odparłam zgodnie z prawda.- No a jutro muszę iść do pracy.- dodałam.
- Tak ja też muszę. Myślę że dzisiaj wprowadze wszystko do systemu i postaram się już jutro opublikować wywiad. Co ty na to Demi? Może być jutro?- zapytał mnie o zdanie co było miłe, ale nie wiem dlaczego miałoby to mi robić jakieś większe znaczenie.

- Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Jeśli zdążysz na jutro to może być, ale niekoniecznie musi.- odparłam lekko się uśmiechając.
- Dobra, to napisze smsa jak będę coś wiedział.- powiedział i wstaliśmy. Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek i poszliśmy do swoich samochodów. Dojechałam do domu czterdzieści minut później. Nie kąpałam się drugi raz, tylko przebrałam w piżame i poszłam spać uprzednio nastawiając budzik na dziewiątą rano.



Cześć? No w sumie to taki długi, prawda? Mam nadzieję że się podobał. :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 13

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadającego do pokoju przez niezasłonięte żaluzje. Rozejżałam się wokół siebie próbując przypomnieć sobie wczorajszą noc. Impreza, Joe, Jonathan, Nick, Danielle i Kevin, taksówka, dom, alkohol i pocałunek z Nickiem. Później tylko przyjemne uczucie rysowania po moim nadgarstku i ciemność. Czyli pamiętałam wszystko, prawda? Odwróciłam głowę w stronę gdzie według mnie powinien leżeć przyjaciel ale nie było go tam. Usiadłam powoli i oczywiście poczułam wielki ból głowy. Alkohol zrobił swoje. Spojrzałam na nocną szafeczkę i zobaczyłam kartkę obok mojego budzika. Poznałam pismo Nicka.

„Demi. Spałaś więc nie chciałem Cie budzić, kiedy wychodziłem koło jedenastej. Pozwoliłem sobie zabrać klucze od Twojego domu i Cie w nim zamknąć abyś była bezpieczna pod moją nieobecność. Mam propozycje i nie możesz mi odmówić. Ubierz się ładnie i bądź gotowa na dziewiętnastą, bo przyjadę po Ciebie i zabiorę w pewne urocze miejsce na naszą drugą pierwszą randkę. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko.
Nick.
P.s. Pewnie boli Cie głowa i jesteś głodna. Zejdź na dół do kuchni, tam czeka niespodzianka.
A i nie martw się, David nakarmiony.”

Przeczytałam karteczkę od przyjaciela i nie było sposobu żebym się nie uśmiechnęła. Podeszłam do klatki mojego zwierzaczka, pogłaskałam za uszkiem i zeszłam na dół. Na blacie w kuchni czekał na mnie przykryty talerzyk z kanapkami, obok niego szklanka z sokiem pomarńczowym i tabletka na ból głowy. Obok tego wszystkiego znalazłam kolejną karteczkę.

„Smaczego. I mam nadzięję że zdążysz na dziewiętnastą.”

Drugi raz napisał o której mam być gotowa, więc pewnie jest w tym jakiś haczyk. Spojrzałam na zegarek wiszący w jadalni i stanęłam zaskoczona. Jest szesnasta! Nick musiał przewidzieć że wstanę późno, dlatego powiedział dwa razy o której mam być gotowa. Szybko połknęłam tabletlkę, popiłam sokiem i zaczęłam jeść kanapki. Najedzona pobiegłam do swojego pokoju z szafy wyciągnęłam czarne spodnie obcisłe lekko poprzecierane spodnie, do tego moją ulubioną zieloną bluzkę na krótkim rękawię. Na ramiona czarną, skórzaną kórtke z ćwiekami, a na stopy wysokie czarne szpilki. To wszystko zabrałam do łazienki, napuściłam sobie wody do wanny, włosy związałam tak aby się nie zmoczyły i poszłam się kąpać. Po jakimś czasie wyszłam, ubrałam się, pomalowałam lekko kredką i tuszem. Postanowiłam że włosy zostawie rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki i stanęłam przed lustrem. Doszłam do wniosku że wyglądam wystarczająco ładnie i zabietając tylko komórkę zeszłam z powrotem do kuchni. Wzięłam jeszcze jedną tabletkę, jabłko i usiadłam w salonie czakając na przyajciela który powinien być u mnie za piętnaście minut. Ogryzek po zjedzonym jabłku zaniosłam do śmietnika i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od domu.
- To ja!- usłyszałam głos przyjaciela. Po chwili też dobiegł do mnie odgłos zamykanych drzwi i wieszania kluczy na haczyku w przedpokoju.
- Cześć Nicky.- podeszłam do niego i pocałowałam w policzek na przywitanie. Przyjrzałam się jego ubraniu. Założył zwykłe czarne spodnie, białą koszulę, czerwony krawat a na to marynarkę od garnituru. Muszę przyznać że wyglądał bardzo seksownie.- Bardzo ładnie wyglądasz.- pochwaliłam lekko przygryzając wargę.
- Ty też Demi wyglądasz bardzo ładnie.- zarumieniłam się na ten komplement.
- To gdzie mnie zabierasz?- zapytałam po chwili, pragnąc zmienić swoje myśli. Oczywiście patrzyłam na swojego przyjaciela i przypomniał mi się nasz wczorajszy „incydent”.
- Niespodzianka.- odpowiedział szeroko się uśmiechając.
- No ej, powiedz mi. Proosze.- uśmiechnąłam się ładnie i wiedziałam że go przekonałam.
- No dobra. Wpadłem na pomysł, że mógłbym cie zabrać na jakąś kolacje. No ale później pomyślałem sobie że przecież wtedy prasa mogłaby nas razem zobaczyć na randce, a ty mogłabyś tego nie chcieć. Poza tym szczerze mówiąc nie bardzo podoba mi się randka z paparazzi na karku, śledzącymi każdy nasz krok. No więc wtedy sobie pomyślałem, że przecież kiedyś moi rodzice kupili domek w lesie niedaleko L.A. Nikt o nim nie wie oprócz mojej rodziny, więc zadzwoniłem do ojca i zapytałem czy mogę go pożyczyć. Nie miał nic przeciwko, więc podjechałem do Kevina po klucze bo on ostatni go używał i pojechałem tam wszystko przygotować.- wyjaśnił.
- Brzmi ciekawie.- przyznałam i uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- W takim razie zapraszam do samochodu.- otworzył mi drzwi i przepuścił w nich.

Po chwili siedzieliśmy w samochodzie i Nick ruszył. W radiu leciała piosenka One Republic- Something I need, uwielbiałam ją, więc sobie cicho śpiewałam. Widziałam tylko jak przyjaciel uśmiecha się lekko, nie skomentował tego, po prostu się uśmiechnął i w ciszy prowadził dalej. Miałam dość ciszy, chociaż nie była niezręczna postanowiłam się odezwać.

- Masz jakieś fajne płyty?- usiadłam bokiem do kierunku jazdy opierając się o drzwi i spojrzałam na Nicka.
- Niee. Ostatnio robiłem porządek w samochodzie i wszystkie wyciągnąłem. Ale mogę ci coś zaśpiewać jeśli chcesz. Niedawno to napisałem- zaproponował.
- Pewnie!- ucieszyłam się. Uwielbiam jak Nick śpiewa. Wyłączyłam radio i czekałam aż zacznie.

I don't know
What went wrong
You lost the key to our song yea
But we had it made for so long
There were nights by your side I would cry cause the flame was gone yea
No words, it hurts
Way too much to speak
Oh oh
It's time for me to break the silence
Cause we've been screaming so loud on the inside
It's time for me to break the silence
I wanna hold you so bad but it ain't right
Cause I can't feel the love is dying

But if you ain't about it girl
And kiss my soul, but you stood there oh
We might not miss this chance
To break the silence

Śpiewał dalej, a ja słuchałam jak zaczarowana.

- Jak się nazywa?- zapytałam cicho kiedy skończył.
- Break the silence.- odpowiedział po chwili i na mnie spojrzał.- Podoba ci się?
- Pewnie! Jest genialna.- odpwiedziałam zgodnie z prawdą, na co zareagował szerokim uśmiechem.
- Cieszę się.

Dalej jechaliśmy w ciszy, ale nie była to już długa podróż ponieważ nagle zjechaliśmy na pole, przejechaliśmy przez las i zatrzymaliśmy się pod pięknym drewanianym domkiem. Niedaleko było jeziorko. Wysiadłam z auta i stanęłam jak wryta.

- Wow.- wyksztusiłam z siebie. Nie było mnie stać na nic więcej, tak piękne było to miejsce.
- Podoba ci się?- zapytał z nadzieją w głosie.
- Pewnie że tak! Jest cudownie.- odpwiedziałam szeroko się uśmiechając. Byłam zaskoczona magią tego miejsca.
- Ciesze się. Wiesz, jeszcze nigdy nie zabrałem tu żadnej dziewczyny.- wyznał szeptem po chwili ciszy. Spojrzałam zaskoczona na przyjaciela.
- Jak to? Nigdy?- zdziwił mnie tym wyznaniem.
- Nigdy. Zawsze miałem wątpliwości co do tego czy jest tą wyjątkową. To miejsce wiąże wiele dobrych wspomnień i nie chciałem żeby po rozstaniu z dziewczyną na myśl przychodziły mi jakieś gorsze.- wyjaśnił. To mnie jeszcze bardziej ździwiło. Przecież mnie tu przywiózł.
- Ale mnie tu przywiozłeś.- powiedziałam mu to samo co pomyślałam i przyjrzałam reakcji chłopaka.
- Tak. Przywiozłem ponieważ jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie będę żałował tego co zrobiłem.- odpowiedział mi całkowicie spokojnie, w ogóle nie poruszony moim pytaniem.
- Nie rozumiem.- naprawdę nie rozumiałam co miał na myśli.
- No jesteś przyjaciółką i tyle. Chodź do środka.- mój przyjaciel wyraźnie chciał zakończyć ten temat, więc nie naciskałam. Zgodziłam się na to aby wejść do środka. Wnętrze domu było w barwach brązu i bieli. Wszystkie meble były idealnie dopasowane wymiarami jak i kolorystyką. Nick pomógł mi ściągnąć kurtkę, a później odwiesił ją na wieszak. Następnie poszliśmy do jadalni. I tam czekała mnie niespodzianka. Światło było na wpół zapalone, stole stały dwa puste talerze, obok nich sztućce oraz kieliszki. Na środku stołu było pusto, no nie licząc dwóch niezapalonych świeczek. Może nie potrafię wam tego opisać, ale naprawdę było bardzo pięknie i romantycznie. Stałam tak i podziwiałam to wszstko dopóki Nick nie złapał mnie delikatnie za rękę i nie zaprowadził do mojego krzeszła. Osunął je jak na prawdziwego dżentlemena przystało pomógł usiąść, przysunął moje krzesło do stołu.
- Poczekaj chwilkę, muszę wszystko dopracować.- poprosił cicho i zaczął się krzątać po kuchni, jadalni i salonie. Wyciągnął z lodówki wino i nalał do kieliszków, później zapalił zapalniczką świeczki stojące na stole, włączył cicho muzykę i w końcu wyciągnął z lodówki jedzenie. Po chwili na stole pojawił się wielki talerz pełen ryżu z warzywami i małymi kawałeczkami piersi z kurczaka, ale to nie był koniec bo podszedł do lodówki i wyciągnął z niej jeszcze jeden talerz. Na tym drugim były krewetki smażone z makaronem. Wszystko wyglądało i pachniało tak pięknie, że miałam ochotę się na to rzucić jak wygłodniałe wilk na ofiarę. Powstrzymałam się jednak i poczekałam aż przyjaciel do mnie dołączy.
- Nie wiedziałem co mógłbym przygotować, ale pomyślałem że dwa dania nam starczą.Naprawdę mam nadzięję że będzie ci smakowało Dem.- wyznał.
- Nicky, to tak pięknie pachni i wygląda że mam ochotę się rzucić na te talerze i wszystko sama zjeść.- wyznałam prawdę, bo wiedziałam że to poprawi humor mojego przyjaciela. I oczywiście tak się stało, uśmiechnął się szeroko i roześmiał.
- W takim razie nakładaj sobiei jedz tyle i ile tylko zmieścisz.- odprał wciąż lekko się śmiejąc. Tak też zrobiłam, nałożyłam sobie cały talerz dwóch dań i zaczęłam jeść mówiąc krótkie smacznegi do przyajciela. Czułam na sobie jego wzrok, a gdy spojrzłałam na przyjaciela zauważyłam że mi się przygląda.
- Co jest? Wybrudziłam się?- zapytałam lekko się wahając czy aby na pewno się nie ubrudziłam jak świnia przy okazji jedzenia.
- Jesteś czyściutka. Patrze się tak, bo bardzo się cieszę że ci smakuje to co sam ugotowałem.- uśmiechał się do mnie tak słodko, że aż sama też to zrobiłam.
- Bardzo smakuje.- poprawiłam go i jadłam dalej co chwilę popijając małymi łyczkami wina.
- No dobra, to teraz zapraszam panią do salonu i tam podam deser.- odezwał się gdy oboje skończyliśmy jeść. Właściwie cały posiłek spędziliśmy w ciszy, no o ile ciszą można nazwać kolację z muzyką w tle. Wstałam ze swojego miejsca i sama poszłam do pokoju obok. Usiadłam na pięknej beżowej kanapie i czekałam na przyajciela. Doszedł do mnie po chwili z dwoma pucharkami lodów waniliowo-truskawkowych z kawałkami czekolady i truskawek położonych na bitej śmietanie. Wyglądało niesamowicie.
- Proszę bardzo.- uśmeichnęliśmy się do siebie i znowu jedliśmy w ciszy. Nie przeszkadzała nam ona. Oboje jesteśmy tapem ludzi którzy wolą siedzieć w ciszy niż rozmawiać na płytkie tematy byle tylko rozmawiać. Gdy zjadłam swoją porcję odstawiłam naczynie na stoliczek orzed nami i spojrzałam na Nicka.
- Co jest Demi?- zapytał po chwili.
- A nic. Chciałam podziękować, że wyciągnąłeś mnie tutaj. Jest naprawdę cudownie.- odpowiedziałam lekko się uśmiechając i spojrzałam prosto w oczy przyjaciela.
- To ja dziękuję że zgodziłaś się ze mną jechać.- też się do mnie uśmiechnął. Usiedliśmy wygodnie i w ciszy patrzeliśmy na siebie.
- Wiesz że dzisiaj jest pełnia?- usłyszałam po chwili pytanie przerywające naszą piękną cisze.
- Nie miałam pojęcia.
- Chcesz zobaczyć ją z mostku?- zaproponował niepewnie, ale spojrzeliśmy sobie w oczy i każde z nas wyczuło w tym drugim niemą prośbe pójścia tam.
- Pewnie.- zgodziłam się i wyszliśmy.
Nick oczywiście dżentlemen założył mi podrodze kurtke na plecy abym nie zmarzła. Poszliśmy spacerkiem, trzymając się za ręke w stronę pomostu. Na miejscu usiedliśmy nadrewnianej podłodzie położyliśmy na plecach tak aby widziec gwiazdy i księżyc.
- Jej, pięknie tu.- wyszeptałam po chwili, ponieważ nie chciałam niszczyć tej cudownej ciszy.
- Zgadza się. Uwielbiam tu patrzeć z niebo. Ten domek jest idealnym miejscem na zrelasowanie się i popatrzenie w niebo.- Nick również szeptał, nie zapominajmy o tym że wciąż trzymał mnie za rękę, tylko że teraz znowu tak samo jak w nocy kreślił znaczki na moim lewym nadgarstku.
- Dlaczego to robisz?- zapytałam nagle.
- Ale co?
- No dlaczego tak często dotykasz moich blizn.- powtórzyłam dokładniej pytanie.
- Lubię czuć, że już jesteś zdrowa. Lubię je bo pokazują jak silna jesteś.- odpowiedział mi, nie przestając tak robić.- Mam przestać?- zapytał po chwili.
-Nie, nie przestawaj. To bardzo przyjemne.- zaprzeczyłam.
Leżeliśmy tak rozmawiając o chmurach i gwiazdach, aż zrobiło nam się chłodno. Wtedy Nick zaproponował powrót do domku.
- Nie wracamy dzisiaj do domów?- zdziwiłam się trochę.
- Nie. Zostajemy tu na noc. Wstawaj.- poprosił i sam to zrobił. Podał mi rękę i pomógł się podnieść z miejsca. Chciałam zejść z pomostu, ale chłopak mnie zatrzymał łapiąc w pasie. Przyciągnął do siebie tak że staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyłam mu prosto w oczy. Było to możliwe tylko dzięki obcasom oczywiście bo jestem niższa od Nicka. Stykaliśmy się nosami i patrzyliśmy w oczy. Chciałam go pocałować, bardzo tego chciałam ale powstrzymałam się i czekałam co zrobi mój przyjaciel. Na reakcje długo czekać nie musiałam ponieważ chwilę później ściągnął jedną ręke z talii i złapał lekko moją twarz. Podniósł minimalnie w górę i delikatnie pocałował moje usta. Owinęłam dłonie wokół jego szyi i oddałam pocałunek, troszkę mocniej. Po chwili nasze ruchy stały się bardziej zachłanne, przysunęłam się bliżej ciała Nicka a ten przytrzymał mnie mocniej w talii i podniósł tak żeby mogła owinąć go nagami w pasie. Podtrzymał mnie żeby nie spadła i dalej calując poszedł powoli w stronę domku. Otworzył drzwi jedną ręką, zamknął kopniakiem i skierował się w stronę jak sądze jego sypialni. Uśmiechnęłam się na tą myśl, jednak wiedziałam że Nicky się do nieczego nie posunie. Byłam spokojna i nie martwiła mnie ta sytuacja. Jedynie mocniej wpiłam się w jego usta lekko się podnosząc wciąż na nim wisząc. Stracił na sekundę równowagę dlatego przycisnął mnie do ściany i poprawił sobie na rękach. Chyba jak każdej dziewczynie spodobalo mi się to co zrobił. Powoli zaczęłam rozwiązywać krawat przyjaciela i rzuciłam go na podłogę. Odunęłam twarz na chwilkę od jego i pocałowałam w kącik usta. Spojrzałam na koszulę i zajęłam się guzikami, a kiedy połowa była rozpięta znowu go pocałowałam w usta. Tym razem dotarliśmy do sypialni, położył mnie na łóżku, jednak nikt z nas nie puścił drugiej osoby. Nick był nade mną a ja dalej rozpinałam jego koszulę, zrzuciłam już z przyjaciela marynarkę a teraz zajmowałam się koszulą która chwilę później także leżała na podłodze. Nick ściągnął mi kurteczke i bluzkę, więc byliśmy praktycznie w tej samej sytuacji. 
Na tym skończyło się nasze randkowe posunięcie. Całowaliśmy się jeszcze chwilkę,ale później tylko ściągnęłam spodnie, założyłam koszulkę chłopaka i wtuleni w siebie położyliśmy się spać.




Sialalala. Podoba mi się sto razy bardziej niż ten co wczoraj napisałam. Wybaczcie mi wczorajszą beznadzieję i mówcie jak wam się podoba to cudo? Bo mi bardzo. No i jest chyba trochę dłuższe, prawda? :D

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 12

Nie jestem z niego do końca zadowolona, ale wiem że nic lepszego z tego nie wyjdzie więc prosze bardzo. Macie drugi rozdział tego samego dnia. Miłego czytania. 

Po chwili Nick się do mnie dosiadł.
-Mam ochotę na drinka.- stwierdziłam po chwili patrzenia się to na ludzi, to na przyjaciela który się mi przygląda.
- Zrobię ci.- zaproponował wstając powoli ze swojego miejsca.
- Chce ci się wstawać?- zapytałam dość głupio skoro już stał przede mną.
- Pewnie, sobie też zrobię przy okazji.- odparł z uśmiechem i poszedł.
Obserwowałam jak robi nam napoje i czasem zerka w moją stronę jakby chciał zobaczyć czy wciąż jestem na swoim miejscu, czy mu nie uciekłam.
- Dziękuję Nicky.- powiedziałam i dałam chłopakowi całusa w policzek kiedy przyniósł i podał mi szklanke.
- Nie ma sprawy Dems.- uśmiechnął się do mnie. W ciszy piliśmy obserwując ludzi. Później poszliśmy potańczyć i znowu wróciłyśmy się czegoś napić. Kiedy byłam po siedmiu, może ośmiu drinkach, zmęczona usiadłam na krześle i mocno ziewnęłam. Nick który oczywiście nie opuścił mnie ani na chwilę w ciągu tej nocy ( no nie licząc toalety oczywiście) siedział obok i zaczął się śmiać kiedy zobaczył co zrobiłam.
- Chcesz wracać?- zaproponował gdy uspokoił śmiech.
- Nie chce siedzieć sama w domu, kiedy mam taki dobry humor. Z drugiej strony głowa zaczyna mnie boleć od tego hałasu. Myślisz że mogłabym się zerwać o pierwszej w nocy z własne imprezy?- zapytałam przyjaciela z nadzieją w głosie. Naprawdę nie chciało mi się siedzieć z ludźmi którzy swoją drogą są już wszyscy pijani.
- Myślę że nikt tego nawet nie zuważy. Powiemy Kanielle i zwijamy do domu.- postanowił. Wstał i pomógł mi się podnieść z krzesła. Troszkę się zachwiałam więc złapał mnie w pasie i poprowadził w stronę swojego brata i jego narzeczonej.
- Kev, Dani zawiozę Demi do domu i raczej już tu nie wróce. Też mam dosyć imprezy.- powiedział do nich a po tym jak spojrzeli na siebie wymownie uśmiechęli się do nas i pożegnaliśmy się. Gdy przytulałam Danielle szepnęła mi tylko że mam być grzeczna i niczym nie przejmować ona i Kevin się wszystkim zajmą. Podziękowałam jej i wyszliśmy razem z Nickiem z budynku. Nagle sobie o czymś pomyślałam i zaczęłam głośno śmiać. Nick dziwnie na mnie spojrzał i zapytał o co chodzi, ale widziałam że udzielił mu się mój śmiech bo drgały kąciki jego ust.
- Pomyślałam sobie tylko że. Jak chcesz mnie odwieźć do domu skoro też jesteś pijany?- zapytałam wciąż lekko chichocząc.
- Normalnie. Taksówką.- zdziwił mnie tym, ale rozejżałam się i fatycznie zobaczyłam kilka taksówek pod magazynem.
- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale jesteś genialny.- uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciela i poszliśmy powoli w stronę samochodu.
Chłopak powiedział taksówkarzowi mój adres i pojechaliśmy. Oparłam głowe o jego ramie i w ciszy czekaliśmy aż dojedziemy na miejsce. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się pod bramą mojego domu. Nick zapłacił i wysiedliśmy. Otworzyłam bramkę i poszliśmy w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili ściągaliśmy buty w przedpokoju pustego domu.
- Nie ma twoich rodziców, ani siostry?-zapytał zdziwiony.
- Niee, zostawili mnie samą na kilka dni. Wyjechali wczoraj.- odpowiedziałam wchodząc do kuchni.- Chcesz coś do picia?- zapytałam Nicka podchodząc do lodówki.
- Pewnie. Masz jakiś alkohol?
Spojrzałam na niego zdziwiona, myślałam że nie będzie chciał już pić i też to mu powiedziałam.
- No w sumie to napiłbym się czegoś jeszcze, oczywiście jeśli ty też masz ochote.- odprał siadając na krzesło przy stole.
- Czemu nie.- uśmiechnęłam się do przyjaciela.- Ale musimy iśc do mojego pokoju.- dodałam po chwili.
- Czemu?- zdziwił się, ale poszedł za mną uprzednio zabierając szklanki które przygotowałam.
- Bo tam mam alkohol.- wytlumaczylam i poszliśmy do mnie. Nick usiadł na moje łóżko, a ja się pod nie schyliłam. Wyciągnęłam karton i podałam przyjacielowi.
- Masz, zrobisz nam drinki? Poszłabym się przebrać w coś wygodniejeszego.- poprosiłam a on się zgodził.
Podeszłam do szafy, wzięłam krótkie spodenki, bluzkę na ramiączkach i poszłam do łazienki. Włosy zawiązałam w kucyka, przebrałam się, na plecy zarzuciłam bluze i wyszłam do przyjaciela. Ten siedział na łóżku, pełne szklanki stały na mojej nocnej szafeczce. Nick ściągnął już marynarkę i właśnie siłował się ze swoim krawatem, więc postanowiłam że mu pomogę. Podeszłam i stanęłam naprzeciwko chłopaka. Złapałam za jego krawat i spokojnie poluzowałam, a później ściągnęłam przez głowe przyjaciela.
- Dziękuję Dems.- uśmiechnęłam się na to lekko i usiadłam obok na łóżku.
- Nie ma sprawy Nicky.- podał mi drinka, więc zaczęłam pić. W sumie nie rozmawialiśmy o niczym tylko piliśmy, a kiedy poprosiłam o jeszcze jednego Nick zaprotestował.
- Kończymy na dzisaj z piciem Demi.
- Ale czemu?- zdziwiłam się. Miałam ochotę na jeszcze.
- Mowy nie ma. Demi, miałaś nie pić w ogóle, a dzisiaj wypiłaś już z jedenaście drinków. Nie zgodzę się na kolejne, choćbyś niewiadomo jak mnie namawiała.- powiedział stanowczo i wiedziałam że nie dam rady go namówić na ostatniego.
- To nie. - powiedziałam obrażona, oczywiście dla żartu bo rozumiałam o co mu chodzi.
- Nie udawaj Dems, że się obrażasz.- uśmiechnął się do mnie szeroko i objął ramieniem. Gdy to zrobił po całym moim ciele rozeszło się ciepło. Nagle zrobiło mi się niesamowicie gorąco, policzki przybrały rumieńców, a ja zachciałam pocałować swojego przyjaciela. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Ściągnęłam bluzę, bo miałam wrażenie że zaraz się ugotuje.
- Dem, wszystko w porządku?- zmartwił się Nick. Gdy trzymałam bluzę moje ręce trochę drżały, miałam dreszcze od ciepła. Kto by pomyślał że ten chłopak może na mnie działać w ten sposób.
- Pewnie Nicky. Po prostu troszkę ciepło mi się zrobiło.- uśmiechnęła się do niego i położyłam na łóżko, a on zaraz obok mnie.
- No dobrze.- spojrzeliśmy na siebie, a nasze twarze były tak blisko siebie. Odsunęłam się od Nicka szybko. Zdziwiłam go tym. Nie chciałam zrobić nic złego, nie chciałam znowu miesiąca milczenia.
- O co chodzi Demi.- tym razem Nick usiadł i nie miał zamiaru odpuścić.
- Nie chce zrobić czegoś niegrzecznego. Nie chce później kolejnego miesiąca ciszy, tylko dlatego że mam brzydkie myśli i chęci.- wytłumaczyłam, a on spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem.
- Nie ważne co byś zrobiła, nie stracisz mnie. Nie mam zamiaru znowu milczeć i tracić cie coraz bardziej dzień po dniu już nigdy więcej w swoim życiu Demi.- wyznał patrząc mi w oczy.
- Napewno? Choćby niewiadomo co?- upewniłam się. Kiwnął tylko głową na tak. Tyle mi wsytarczyło żeby usiąść spokojnie obok przyjaciela, a później się na niego rzucić. Pocałowałam go, mocno się wpijając w jego usta, a ręce zakładając na szyje przez co stracił na kilka sekund równowagę. Był zdezorientowany, lecz w końcu poczułam jak oddaje mi pocałunek równie zachłannie i obejmuje mocno w pasie. Jakiś czas poźniej nie przerywając pocałunku Nick położył mnie na łóżku a sam trzymając ręce koło mojej głowy „zawisł” nade mną. Chciałam być bliżej, dlatego pociągnęłam za jego koszulkę i opadł na mnie całym ciałem przyciskjąc mnie do łóżka. Nie zdązyłam zareagować, gdyż przerwał pocałunki.
- Dems gniotę cie.- powiedział i zszedł ze mnie przerywając tą piękną chwilę. Usiedliśmy, a ja schyliłam głowę w dól. Głupio mi było, że tak zareagowałam.- Ej, Demi. Wszystko dobrze?- zapytał mnie po chwili.
- Tak.- mruknełam, wciąż nie podnosząc głowy.
- To spójrz na mnie.- poprosił. Nie zrobiłam tego, więc złapał delikatnie moją brodę i podniósł mi głowę tak żebym spojrzała mu w oczy. Zamnknęłam je, jednak otworzyłam kiedy mnie delikatnie pocałował w kącik ust.- No już, mów co się dzieje.- poprosił cichutko, wciąż mnie trzymając.
- Przepraszam, że tak się na ciebie rzuciłam. Głupio mi i już.- wytlumaczylam odwracając wzrok.
- Nie rozumiem dlaczego, to było bardzo przyjemne.- spojrzałam mu w oczy zaskoczona.- Nie patrz tak na mnie, naprawdę nie ma nic przeciwko takim momentom Dem.- uśmiechnął się do mnie, złapał moją twarz dwoma rękoma, po czym delikatnie i czule pocałował w usta. Uśmiechnęłam się gdy to zrobił. Po chwili się od siebie oderwaliśmy i położyliśmy na łóżku. Ja po prawej, a Nick po lewej stronie. Złapał mnie za rękę i zaczął rysować szlaczki na wewnętrznej stonie mojego lewego nadgarstka. Tam gdzie miałam blizny, więc na początku chciałam zabrać rękę lecz ją przytrzymał i delikatnie pocałował w kiedyś poranionym miejscu. Przyjemnie mi tak było i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.