poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 21

Perspektywa Demi

Dotarliśmy do San Francisco w nocy, dlatego od razu pojechaliśmy do hotelu. Tam w recepcji dali nam klucze od pokoi i każdy poszedł do siebie. Ja na przykład się w ogóle nie myłam, zamknęłam tylko drzwi, w ubraniu położyłam się na łóżko i zmęczona zasnęłam. Rano obudziłam się koło dziewiątej, wstałam wypoczęta z pościeli z walizki zabrałam czyste ubranie i poszłam się umyć. Zdecydowanie czystsza i z lepszym samopoczuciem wyszłam z łazienki, zabrałam telefon, wyszłam i zapukałam do drzwi obok. Chciałam porozmawiać z Nickiem o dzisiejszym dniu, poza tym wpadłam na pomysł zrobienia sobie nowego tatuażu. Po chwili otworzył mi zaspany Nick. Wyglądał naprawdę niesamowicie seksownie w rozczochranych włosach, z przymkniętymi oczami i bez koszulki, w samych spodenkach.
- Cześć Nicky.- powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę na korytarz. Zdezorientowany dał się poprowadzić, więc zamknęłam drzwi jego pokoju a otworzyłam swojego. Weszliśmy do środka i stanęliśmy pośrodku pomieszczenia.
- Co się dzieje?- zapytał wciąż lekko zaspany, ale dochodził do siebie.
- Chciałam z tobą porozmawiać, bez Joe.- wytłumaczyłam lekko się uśmiechając.
- I dlatego porwałaś mnie do swojego pokoju zamiast poprosić i dać szanse na ubranie się?- nie był zły, a raczej rozbawiony moim zachowaniem.
- Noo taak.- przeciągałam literki i zagryzłam wargę patrząc na mięśnie przyjaciela.
- Demi, spójrz na mnie.- poprosił.
- No przecież patrzę.- odpowiedziałam wodząc wzrokiem między jego „klatą”, a spodenkami które się trzymały jedynie na kościach biodrowych.
- Ale spójrz na moją twarz.- był naprawdę bardzo rozbawiony moim zachowaniem. Zrobiłam o co prosił.- Dziękuję.- uśmiechnął się.
- No dobra.- otrząsnęłam się i postanowiłam że zacznę normalnie się zachowywać.- W końcu po coś tu jesteśmy.
- Zgadza się. O czym chciałaś porozmawiać?- zapytał siadając na moim łóżku, zrobiłam to samo.
- O której macie koncert?
- Wieczorem. O dziewiętnastej chyba.- odpowiedział i czekał aż się odezwę.
- Co robimy do tego czasu?- zadałam kolejne pytanie.
- Myślałem o zostaniu w hotelu, chciałem sobie posiedzieć na balkonie poopalać się i wypić drinka, może dwa.
- Ciekawy plan.- przyznałam.- Mogę się przyłączyć?- nie miałam lepszych planów, więc czemu nie miałabym spędzić z nim trochę czasu.
-Hmm.- udawał się że się zastanawia.- A co będę z tego miał?- zapytał szeroko się uśmiechając. Coś konkretnego chodziło mu po głowie.
- Moje towarzystwo?- bardziej spytalam niż odpowiedziałam.
- Nieee, to za mało.- odparł a ja spojrzałam zdziwiona na przyjaciela.
- Moje towarzystwo to za mało?
- Chce czegoś więcej.
- Co takiego?- zainteresowałam się i przyjrzałam bardziej Nickowi.
- No nie wiem.- zamyślił się.- Może to.- dodał po chwili i zbliżył swoją twarz do mojej. Złapał w obie ręce tak jak zawsze to robi i pocałował mnie. Po chwili oddałam pocałunek. To było krótkie ale bardzo, baardzo przyjemne.
- Hmm, powiadasz że mogę cie tym przekupić?- podsumowałam odsuwając się leciutko od przyjaciela.
- Pewnie że tak.- potwierdził uśmiechając się do mnie.
- Czyli mogę spędzić ten dzień z tobą, na twoim balkonie?-upewniłam się.
- Oczywiście, jeśli tylko chcesz.- zgodził się.
- Dziękuję Nicky.- pocałowałam go w policzek i postanowiłam zaczął kolejny temat.- Wieesz, myślałam o czymś dzisiaj.
- O czym?- zainteresował się.
- O nowym tatuażu.
- Tatuażu?- powtórzył zaskoczony.
- No tak, co ty na to?- zależało mi na jego opini.
- Nie wiem. A jaki?
- 12 jaskółek od mojego napisu Faith do wysokości literki S z napisu Strong.- pokazałam mu dokładnie miejsce i nastała cisza.
- Myślę że będzie ładnie. Ale dlaczego akurat taki?- zapytał po chwili.
- Jaskółki oznaczają miłość i wolność. A liczba dwanaście zawsze mi się dobrze kojarzyła.- wytłumaczyłam.
- Podoba mi się.- zadecydował w końcu, widocznie musiał to przemyśleć.
- Cieszę się.- uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
- To mogę iść się ubrać?- usłyszałam pytanie po chwili ciszy, która nastała między nami. Spojrzałam w jego oczy i chyba wiedział jaka będzie odpowiedź. To oczywiste, że nie chce aby się ubierał.
- Myślę że znasz odpowiedź.- powiedziałam cicho. Usiadłam przodem do Nicka i wyciągnęłam rękę w stronę jego klatki piersiowej. Początkowo się zawahałam, ale po chwili zaczęłam kreślić po niej szlaczki. Mięśnie u faceta to jest to co kocham, kochałam i zawsze będę kochać.
- Mmm, mam cały dzień zostać w samych bokserkach? A wiesz co Joe sobie pomyśli jak przyjdzie mnie szukać i zastania u ciebie tak wyglądającego?- trochę go rozbawiła ta perspektywa.
- Nie obchodzi mnie to co sobie pomyśli.- odpowiedziałam szczerze. Naprawdę miałam to gdzieś i chyba bardzo zaskoczyłam przyjaciela tym faktem.
- Nie obchodzi cie? Myślałem że go kochasz.- wyszeptał. Teraz to on mnie zdziwił. Ja? Kocham Joe?
- Słucham?
- No myślałem, bo kochałaś go i myślałem że wciąż będzie obchodzić cie to co myśli, czuje.- wytłumaczył lekko zażenowany. Zażenowany, to chyba dobre słowo.
- Nie kocham go, nie obchodzi mnie co czuje, ani myśli.- usiadłam wygodniej trochę dalej od chłopaka i kontynuowałam.- Nie w taki sposób jak ci się wydaje. Ustaliliśmy że jesteśmy przyjaciółmi i na tym zostaniemy. Nie kocham go tak jak myślisz, nie obchodzi mnie to co myśli w kwestii mojej i twojej i nie będzie mnie to obchodzić już nigdy. Choćby wyznał mi miłość do końca życia, nie zmienię zdania. Nick, myślałam że już o tym rozmawialiśmy.- skończyłam i czekałam na jego reakcje.
- Nie wiem jak zareagować, myliłem się.- przyznał, co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy.
- Właśnie Nick, myliłeś ale już wiesz jak jest.
- Tak.- zgodził się i zamilkł. Myślał nad czymś chwilę.- Mam pytanie, a później pójdę do pokoju się ubrać.- odezwał się po dłuższej chwili patrzenia w ścianę naprzeciwko niego.
- Słucham.- byłam ciekawa o co zapyta.
- Wyjdziesz ze mną gdzieś w poniedziałek wieczorem?
-Gdzie?- wzbudził we mnie jeszcze większą ciekawość.
- Niespodzianka. Chciałbym szybciej, ale nie mamy wolnego wieczoru aż do poniedziałku. Dzisiaj wieczorem koncert, jutro wieczorem też mamy koncert w San Diego a w niedziele rano lecimy do Miami.- wytłumaczył.
- Ale Nicky, niedziele wieczór mamy wolne z tego co pamiętam. Skoro koncert mamy wsobote wieczorem, a wylatujemy w niedziele rano to w Miami będziemy jakoś popołudniu. Nie mamy zaplanowanego koncertu na niedziele.- zauważyłam, a jego mina od razu stała się trochę pogodniejsza.
- Masz rację. W takim razie niedziela wieczór może być?- upewnił się.
- Pewnie że tak.- zgodziłam się z uśmiechem.- Ale musisz mi powiedzieć jak mam się ubrać.- zauważyłam.
-- Jutro powiem.- rzucił i szybko wstał z łóżka.- Idę się ubrać, jak chcesz to zakładaj coś lekkiego i wpadaj do nas do pokoju. Posiedzimy na balkonie, przygotuje jakieś słodycze, zrobię drinki i umówmy się tak za dwadzieścia minut.- zadecydował podchodząc do drzwi. 

- Będę.- zgodziłam się i wyszedł.
Kiedy zostałam sama założyłam strój kąpielowy, krótkie spodenki, włosy związałam w kitka, umyłam zęby, zabrałam telefon i poszłam do pokoju obok. Byłam trochę wcześniej niż dwadzieścia minut, ale to raczej nie zrobiło nikomu różnicy. Otworzył mi Joe.
- Cześć Dems.- przywitał się lekko przytulając mnie, zrobił to nieśmiało.
- Cześć Joe.- odwzajemniłam uścisk i weszłam do środka.- Masz jakieś plany na dzisiaj?- zapytałam po chwili ciszy kiedy już siedzieliśmy na kanapie w ich „salonie”.
- W zasadzie to nie, ale chyba się przejdę na miasto. Pójdę na lody, pochodzę po sklepach z gitarami a później tu wrócę i jedziemy z Nickiem na koncert.- odpowiedział, spoglądając na mnie.
- Będziesz w sklepie z gitarami?- zapytałam z nadzieją. Szczerze mówiąc od jakiegoś czasu szukałam gitary dla Nicka. Chce mu zrobić prezent na urodziny które ma we wrześniu.
- No będę, a potrzebujesz coś?- przyjrzał mi się uważniej.
- Szczerze mówiąc to tak.- zaczęłam szeptać, tak aby jego brat nie usłyszał.- Szukam prezentu dla Nicka.- wyznałam z nadzieją że nikt poza Joe tego nie usłyszał.
- Spoko, rozejrzę się.- zgodził się chłopak i w tym momencie mój rówieśnik wyszedł ze swojego pokoju.
- Czemu szepczecie?- zapytał podejrzliwie spoglądając na mnie i na swojego brata na zmianę. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale na szczęście Joe uratował sytuację.
- Demi pytała mnie o plany na dziś i o to co chce ci kupić na urodziny.- wyjaśnił a ja odetchnęłam z ulgą. Nie wydał mnie a w tym co powiedział było trochę prawdy.
- A jakie masz plany?
- No wiesz, spacer, lody, pójdę pewnie do jakiegoś sklepu. Będę odpoczywać w mieście z nadzieją, że nikt mnie nie pozna.- uśmiechnął się kiedy to mówił. Joe'mu kłamanie wychodzi perfekcyjnie. 


Więc tak. Może się wydawać, że rozdział nie ma sensu i nic wspólnego z poprzednim czy dwoma poprzednimi, ale ma. Trzeba się tylko bardzo wczytać w poprzednie rozdziały i znaleźć sens tego. Przepraszam za takie utrudnienie, ale pisałam ten rozdział dawno temu, nie wiem o czym wtedy myślałam. Niestety nie potrafie go ani troche zmienić aby łatwiej wam sie go rozumiało. :( 

2 komentarze:

  1. hej . Piszesz świetnie , tylko mam pytanie kiedy nowy rozdział ?
    Życzę weny i jeszcze raz świetny blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja coraz bardziej się rozkręca, mam nadzieję, że nie opuściłaś tego opowiadania i będę miała okazję jeszcze coś tutaj przeczytać. Będę tu zaglądała co jakiś czas, by to sprawdzić. Powodzenia w pisaniu :)
    W.

    OdpowiedzUsuń